Kosić trawnik, czy nie kosić? – oto jest pytanie, które nabiera nowego wymiaru. Piętnastu naukowców z SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego przyjrzało się problemowi bardzo wnikliwie. Przez trzy lata przebadali miejską zieleń w Warszawie, porównując dzikie chaszcze z wypielęgnowanymi miejskimi parkami.
Wyniki swoich obserwacji opublikowali niedawno na łamach pisma naukowego "Ecosystem Services", pod znamiennym tytułem: "Wartość nicnierobienia". Nie spodobają się one miłośnikom uporządkowanych i równo ogolonych miejskich skwerów.
W większości badanych parametrów (m.in. ilości wychwytywanych przez rośliny szkodliwych pyłów PM10 oraz PM2.5) nie było różnicy, czy o zieleń się dbało, czy nie.
Zaskakujące wyniki badań
Różnice pojawiły się dopiero w przypadku pochłaniania dwutlenku węgla. I tak przykładowo: hektar zadrzewionego parku pochłania średnio – 7,7 t/ha CO2, a zadrzewiony nieużytek – 9,8 t/ha, czyli znacznie więcej.
Jeszcze większe różnice pojawiły się w przypadku trawników. Te parkowe pochłaniają – 3,8 t/ha CO2, a dziko porośnięte chwastami łąki – aż 7,0 t/ha.
Nie tylko o dwutlenek węgla tu chodzi, ale też i o pieniądze. Utrzymanie zieleni parkowej to koszt kilku tysięcy złotych rocznie. Naukowcy sprawdzili też, co o miejskiej zieleni myślą warszawiacy.
Pola Mokotowskie dobrym przykładem
Zdaniem Sikorskiej wyniki badania mogą zachęcić mieszkańców, spółdzielnie czy zarządy zieleni do zmniejszania zabiegów pielęgnacyjnych. Dobrym przykładem może być tu Pole Mokotowskie, gdzie przeprowadza się selektywne koszenie trawy. Dodaje przy tym, że nie chodzi o to, by teraz zaczęto zaniedbywać miejsca reprezentacyjne czy stare parki z bogato rozwiniętą roślinnością.
Nie namawia również do zapuszczenia miejsc, w których mieszkańcy miast lubią urządzać pikniki na kocu czy grać w piłkę. Trudno robić to w chaszczach. Dr Sikorska uważa, że wszystko jest kwestią proporcji, terenów intensywnie pielęgnowanych powinno być zwyczajnie mniej, jedynie w miejscach reprezentacyjnych. Jak podkreśla ekspertka, ogólne poczucie estetyki i przekonanie, że w mieście musi panować porządek, powoli ustępuje nowej wiedzy, szczególnie tej, która dotyczy zmian klimatu.
Dyskusja, czy zostawić chaszcze, czy przekształcić je w wypielęgnowany park, czeka wkrótce warszawskich urzędników i samorządowców, którzy planują założenie parków na nieużytkach przy Górce Kazurce czy pod Kopcem Powstania Warszawskiego. Jakiego wyboru dokonają?