Na początku lutego polscy rolnicy rozpoczęli wielki protest, sprzeciwiając się niskim cenom produktów rolnych, taniemu importowi produktów rolniczych z Ukrainy i Zielonemu Ładowi. W efekcie zablokowali kluczowe drogi w Polsce, centra miast i przejśckia graniczne na wschodzie Polski.
Protesty mocno uderzyły w kierowców cieżarówek, którzy utknęli na granicy. Jak podała podkarpacka policja, protesty rolników przełożyły się na to, że w weekend ponad dwa tysiące tirów oczekiwało w wielokilometrowych kolejkach do przejść granicznych z Ukrainą. Na odprawę kierowcy musieli czekać w Medyce aż 338 godzin, czyli 14 dni, zaś przez Korczową - 108 godzin, czyli niecałe 5 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Psychika siada po trzech, czterech dniach - mówi w rozmowie z "Polsatem" zawodowy kierowca pan Tadeusz, który utknął na kilka dni po ukraińskiej stronie. - Nie wiadomo, co ze sobą robić. Nie jest łatwo. Jeszcze latem można sobie gdzieś wyjść, ale dzisiaj? Co? Tylko ta skrzynka dwa na dwa i koniec.
Stojący w gigantycznych korkach kierowcy potwornie marzną, nie mają, jak skorzystać z toalety, żyją w spartańskich warunkach. Jedyny posiłek, na jaki moga liczyć, to suchy prowiant, który udaje się kupić w przygranicznych sklepach.
- Wstajesz rano, trzeba jakoś się obmyć, idziesz do toalety, która tutaj jest przy supermarkecie. Nie ma tam żadnego prysznica. Śniadanko kupi się w sklepie, jakieś pieczywo, jakieś kanapki się robi, taka rutyna kierowcy ciężarówki, wszystko robimy w kabinie - opowiada w rozmowie z "Polsatem" jeden z kierowców.
Na prozie życia problemy się nie kończą. Kierowcy nie mają pojęcia, jak rozliczyć czas spędzony w korku na granicy. Fora branżowe w mediach społecznościowych pękają od pytań w tej sprawie. "Co z podjazdami pod przejście, gdy trzeba podjechać zaledwie kilka metrów? Jak to zliczy tachograf?" - głowią się kierowcy.
"Protesty rolników szkodzą Ukrainie"
W poniedziałek wysoki rangą ukraiński urzędnik ostrzegł, że blokada granicy przez polskich rolników wpływa negatywnie na zdolność Ukrainy do obrony w sytuacji, gdy kraj oczekuje na dostawy niezbędne do walki z Rosją - informuje Bloomberg.
- Ma to bezpośredni wpływ na nasze zdolności obronne - stwierdził Serhij Derkacz, wiceminister infrastruktury, we wpisie na Facebooku. Odniósł się do blokady sześciu polsko-ukraińskich przejść granicznych.
Derkacz wyliczył, że prawie 3 tys. ciężarówek utknęło w oczekiwaniu na wjazd na Ukrainę, dodając, że po ukraińskiej stronie granicy nie ma takich kolejek.
Wicepremier i minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow rozmawiał z szefem BBN Jackiem Siewierą o "niedopuszczalności blokady granicy, w tym transportu pasażerskiego".
Jak dodał, "takie akcje i przykłady nieludzkiego traktowania Ukraińców na granicy UE mogą być wykorzystane przez rosyjskie służby specjalne do podburzania sztucznego konfliktu między naszymi krajami".