Niemiecka gospodarka jest jednym z filarów Unii Europejskiej. Niestety sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów nie jest najlepsza. Dobitnie pokazały to poniedziałkowe dane dotyczące zamówień w przemyśle.
W październiku zamówienia w niemieckiej gospodarce były aż o 6,9 proc. mniejsze niż miesiąc wcześniej. Co więcej, statystyki są też gorsze niż przed rokiem - o niemal 4 proc.
To duży zawód m.in. dla ekonomistów, którzy spodziewali się jedynie minimalnego spadku zamówień miesiąc do miesiąca na poziomie 0,5 proc.
Problemy niemieckiej gospodarki
"Związany z pandemią niedobór mikrochipów i innych komponentów elektronicznych spowodował masowe wąskie gardła w dostawach i problemy produkcyjne w potężnym niemieckim przemyśle samochodowym i innych ważnych sektorach gospodarki" - informuje agencja Reuters.
Okazuje się, że spadek zamówień był spowodowany głównie mniejszymi zamówieniami zagranicznymi - zaliczyły zjazd o ponad 13 proc. w ujęciu miesięcznym, przy szczególnie słabym popycie z krajów spoza strefy euro, takich jak Chiny.
"Nowe blokady w Azji spowalniają przemysł w Niemczech" - powiedział analityk VP Bank Thomas Gitzel, cytowany przez Reuters. Dodał, że obecna fala zakażeń koronawirusem na całym świecie ponownie obciąża światową gospodarkę.
"Publikowane dziś rano dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle dość mocno rozczarowały, a do przyczyn należy zaliczyć spadający popyt z zagranicy" - wskazują eksperci polskiego Santandera.
Kwiecień: "koszmarne dane"
Znacznie dalej w ocenie najnowszych statystyk idzie główny ekonomista domu maklerskiego XTB. Przemysław Kwiecień mówi wręcz o "koszmarnych danych z Niemiec".
- Niemiecki przemysł ma za sobą kilka trudnych lat. Jeszcze przed pandemią słabnący globalny popyt i coraz bardziej wyśrubowane normy środowiskowe sprawiły, że zamówienia były na początku 2020 roku na poziomie… z roku 2014 - zauważa Kwiecień.
Wskazuje, że pandemia przyniosła gwałtowne, acz chwilowe załamanie zamówień i to, co wydarzyło się później, mogło być postrzegane jako szansa na przełom. Globalna stymulacja popytu (szczególnie w USA) doprowadziła do skokowego wzrostu popytu na niemieckie dobra przemysłowe, szczególnie popytu zagranicznego.
Jednak braki półproduktów i komplikacje procesów logistycznych uniemożliwiły wykorzystanie tego potencjału i jak w wielu innych gospodarkach efektem ubocznym stymulacji jest inflacja.
- Co prawda, dane są bardzo zmienne i gdy wyłączymy największe zamówienia, spadek wynosi już tylko 1,8 proc. miesiąc do miesiąca, ale wygasający wpływ programów stymulacyjnych i powolna normalizacja pieniężna mogą sprawić, że będzie to tendencja trwała - ostrzega ekspert XTB.
Nie jest w tym odosobniony. Już miesiąc temu pisaliśmy o fatalnych danych na temat produkcji przemysłowej w Niemczech.
Już wtedy Thomas Gitzel, ekonomista VP Bank, mówił, że perspektywy produkcji przemysłowej w Niemczech są złe. A firmy oczekują, że niedobory materiałów utrzymają się do końca przyszłego roku.
Nie bez znaczenia są też rosnące ceny gazu i energii elektrycznej, które zwiększają koszty i ograniczają możliwości rozwoju firm.