W poselskiej kontroli towarzyszyli posłance Hannie Gill-Piątek przedstawiciele Powiatowego Lekarza Weterynarii i stowarzyszenia Otwarte Klatki. "Co zastaliśmy na miejscu? Brak prawidłowego ogrodzenia fermy, zwierzęta nie miały dostępu do wody bądź był on utrudniony, nieleczone infekcje oczu, ślady po zagojonych ranach, deformacje łap spowodowane drucianym podłożem" - pisze stowarzyszenie na swoim profilu na Facebooku.
- Brudne, czasem puste poidła, chore zwierzęta, klatki stojące w polu bez żadnego ogrodzenia. Właściciel fermy lisów w Szynkielewie k/Pabianic deklaruje jej zamknięcie w tym roku, ale działać trzeba już teraz - wskazuje z kolei posłanka Gill-Piątek.
Jak się okazuje, to nie pierwsza kontrola w tej hodowli. Jak informuje Radio Łódź, właściciel nie zastosował się do wcześniejszych zaleceń weterynarza. - Widoczne były choroby oczu oraz nienaturalnie powykręcane kończyny. Na fermie znajdowały się ogromne ilości od dawna nieusuwanych odchodów. Brakowało wody w poidłach, niektóre z nich nie nadawały się do użytku, były zgrzybiałe, przepełnione sierścią. - mówi cytowana przez Radio Łódź radca prawny Angelika Kimbort, reprezentująca stowarzyszenie Otwarte Klatki.
Jak poinformowała we wtorek popołudniu posłanka, poranna interwencja przyniosła jakiś skutek. - Po porannej interwencji na fermie lisów w Szynkielewie PIW powiadomił mnie, że zalecenia pokontrolne będą realizowane jeszcze dziś, m.in. rozpoczną leczenie zwierząt, powstanie ogrodzenie, znikną zadaszenia z eternitu - napisała na Twitterze Gill-Piątek.
W zeszłym tygodniu Sejm uchwalił tzw. Piątkę dla zwierząt, która zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych czy wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych. Z kolei ubój rytualny ma być dostępny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Przepisy zabraniają również trzymania zwierząt domowych na uwięzi.