Ożywienie w chińskiej gospodarce po roku pandemii jest bardzo duże. Inwestycje, produkcja i sprzedaż rosły ostatnio w tempie kilkudziesięciu procent. Przekłada się to też na ceny. Głównie półproduktów i surowców wykorzystywanych przed producentów.
Inflacja PPI (nie mylić z inflacją CPI, dotyczącą dóbr i usług konsumpcyjnych), czyli miernik obrazujący zmiany poziomu cen ustalanych przez producentów na różnych etapach procesu wytwarzania dóbr, wyniosła w Chinach w kwietniu aż 6,8 proc. Tak silnego wzrostu cen producentów nie było od trzech i pół roku.
To oznacza przyspieszenie podwyżek cen w porównaniu z marcem, gdy inflacja PPI wyniosła 4,4 proc. Najnowsze statystyki przebiły prognozy, które zakładały wynik raczej na poziomie 6,5 proc. I na tym może się nie skończyć.
- Uważa się, że ograniczenia w dostępie do półprzewodników dopiero mocniej przełożą się na ceny. A to oznacza, że rekordy z ostatniej dekady w okolicy 7,5 proc. z 2011 i 2017 roku zostaną z łatwością pokonane - wskazuje ekonomista XTB Przemysław Kwiecień.
"Gwałtowny wzrost cen producentów obejmował 86-procentowy wzrost wydobycia ropy i gazu ziemnego w porównaniu z rokiem ubiegłym, podczas gdy przetwórstwo metali żelaznych wzrosło o 30 proc." - tłumaczył najnowsze dane Dong Lijuan, ekspert chińskiego urzędu statystycznego, cytowany przez agencję Reuters.
Na razie jeszcze nie przekłada się to wprost na dynamiczny wzrost cen dóbr i usług konsumpcyjnych. Zwykła inflacja w Chinach w kwietniu była na poziomie 0,9 proc. W Polsce ceny w tym samym czasie wzrosły ponad 4-krotnie mocniej.