Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|
aktualizacja

Koszty wojny handlowej już widać. Niepewność gorsza niż same cła? [ANALIZA]

60
Podziel się:

Najgorszą konsekwencją polityki handlowej Donalda Trumpa jest niepewność, która paraliżuje firmy. Dla części z nich "mgła wojny celnej" może też być dogodnym uzasadnieniem podwyżek cen. Dlatego zapowiadane przez USA cła na import z UE uderzą w europejską gospodarkę, nawet jeśli ostatecznie nie wejdą w życie.

Koszty wojny handlowej już widać. Niepewność gorsza niż same cła? [ANALIZA]
Aluminium i stal to jedne z pierwszych produktów, których import do USA został objęty przez Donalda Trumpa wyższymi cłami. Skarżą się na to m.in. producenci napojów, jak Coca-Cola, która zapowiedziała większe wykorzystanie plastikowych opakowań (GETTY, Bloomberg)

W I kwartale 2025 r. produkt krajowy brutto USA kurczy się w cenach stałych w tempie 2,4-2,8 proc. rocznie – sugeruje w ostatnich dniach wskaźnik GDPNow, obliczany przez oddział Rezerwy Federalnej w Atlancie. Jeszcze pod koniec lutego wskazywał on na wzrost aktywności ekonomicznej w tempie 2,7 proc.

Jeśli ostatnie pomiary GDPNow się potwierdzą i PKB w I kwartale rzeczywiście zmaleje o ponad 2 proc. w skali roku, byłby to najgorszy wynik od 2020 r. Obecnie wydaje się, że rzeczywistość jest nieco lepsza. Nie ulega jednak wątpliwości, że największa gospodarka globu traci impet. W IV kwartale 2024 r. rozwijała się w tempie 2,3 proc. rocznie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy poprawiają pomysł Muska. Budują pociąg przyszłości - Przemek Ben Pączek w Biznes Klasie

Na początku marca GDPNow w dół pociągnęły przede wszystkim wyniki handlu zagranicznego: w styczniu deficyt USA w handlu towarowym wzrósł do rekordowych 153,3 mld dol. ze 122 mld dol., czyli o ponad 25 proc. Powód? Zwiększony import surowców, materiałów i gotowych towarów przez amerykańskie firmy, które chciały uprzedzić wzrost ceł.

Alternatywny miernik wzrostu PKB, publikowany przez nowojorski oddział Fedu, nie wskazuje na to, aby koniunktura w USA aż tak mocno się pogorszyła. Ale zawirowania w handlu związane z polityką Donalda Trumpa są w USA ewidentne. Nawet wśród jego zwolenników zaczynają prowokować pytania o koszty wojny handlowej.

Sześć tygodni chaosu

Jakie dokładnie będą te koszty? Tego nie wie nikt. Już w trakcie kampanii wyborczej ekonomiści przerzucali się szacunkami dotyczącymi tego, jak zapowiadane przez Donalda Trumpa podwyżki ceł wpłyną na światową gospodarkę. Zakładali jednak konkretne scenariusze, np. że USA wprowadzą powszechne (obejmujące całość importu) cło na poziomie 10 proc. i dodatkowo 60-proc. cło na import z Chin. Tyle że żaden z tych scenariuszy się nie realizuje. Po sześciu tygodniach drugiej kadencji Trumpa nadal nie jest jasne, jaka będzie struktura ceł importowych w USA i czemu ma ona właściwie służyć.

Doskonale ilustrują to losy 25-proc. taryf, które Donald Trump nałożył na import z Kanady i Meksyku, czyli najważniejszych partnerów handlowych USA. Amerykański prezydent zapowiedział je na początku lutego. Miały wejść w życie niemal niezwłocznie, ale już po dwóch dniach Trump odroczył to o miesiąc. Jak twierdził, władze Meksyku i Kanady zobowiązały się do uszczelnienia swoich granic, co miało ograniczyć napływ do USA imigrantów i fentanylu. Administracja Trumpa najwyraźniej nie była zadowolona z efektów, bo we wtorek cła na import z Kanady i Meksyku zostały wprowadzone. Ale już w środę – znów na miesiąc – zwolniono z nich trzy największe amerykańskie koncerny motoryzacyjne (Forda, General Motors i Stellantisa), a niedługo później także część innych produktów z Meksyku.

Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała zaś, że Donald Trump jest otwarty również na inne zwolnienia od wprowadzanych ceł, chociaż zaledwie kilka dni wcześniej prezydent mówił, że żadnych wyjątków nie przewiduje.

W Europie najwięcej straci Irlandia. Polska daleko

Nieprzewidywalność i niestabilność polityki celnej Trumpa to jeden z powodów tego, że jej konsekwencje trudno jest dziś oszacować. Drugą komplikacją są działania odwetowe krajów, na które cła są nakładane. One bowiem też, siłą rzeczy, są nieprzewidywalne. Trzecim utrudnieniem jest niejednoznaczność aktów prawnych ogłaszanych przez administrację Trumpa.

Dotyczy to na przykład zapowiedzianej w lutym polityki odwzajemniania barier handlowych, które obowiązują w innych krajach w stosunku do amerykańskich produktów. Podczas wtorkowego przemówienia w Kongresie prezydent oświadczył, że "wzajemne cła" zostaną wprowadzone na początku kwietnia. Jak dokładnie będą wyglądały, nie wiadomo.

Gdyby USA chciały stosować wobec każdego partnera handlowego i każdej kategorii produktów takie samo cło, jak ten partner stosuje wobec importu z USA, Waszyngton musiałby uchwalić ponad 2 mln osobnych stawek. Gdyby z kolei Waszyngton postanowił ustalić cło na import od każdego partnera handlowego na poziomie średniej stawki, która tam obowiązuje na import towarów z USA, w praktyce wiele ceł musiałby obniżyć – w tym takich, które dopiero co wprowadził.

Chaotyczna polityka handlowa Trumpa sprawia, że wszelkie wyliczenia dotyczące jej skutków, które ekonomiści wciąż starają się formułować, należy traktować z dużą ostrożnością. Dla porządku warto je jednak przytoczyć. I tak, Instytut Petersona szacuje, że w horyzoncie kilku lat PKB Meksyku będzie o 2 proc. mniejszy, niż byłby w scenariuszu bez podwyżki ceł w USA, zaś PKB Kanady będzie o nieco ponad 1 proc. mniejszy. Wprowadzenie przez te państwa ceł odwetowych pogłębi jednak tę stratę do – odpowiednio – niemal 3,5 i 2,5 proc.

Gospodarka USA ucierpi w mniejszym stopniu, co wynika z tego, że z oboma krajami ma deficyt handlowy: w horyzoncie kilku lat amerykański PKB będzie o około 0,5 proc. mniejszy, niż byłby w warunkach status quo. Podobne są prognozy analityków agencji ratingowej S&P. Według nich koszt wojny handlowej dla USA to około 0,6 proc. PKB, a dla Kanady i Meksyku około 2-3 proc. PKB.

Jeśli chodzi o Unię Europejską, to najnowsze szacunki ekonomistów z Deutsche Banku sugerują, że w skrajnym przypadku odchylenie ścieżki PKB od dotychczasowego scenariusza wyniesie 1 proc. Najwięcej, może nawet 3 proc., straci Irlandia, a następnie Słowacja, Niemcy i Dania. W przypadku Polski PKB zmalałby (w dłuższym terminie) o 0,6 proc. w porównaniu do scenariusza bez amerykańskich ceł i działań odwetowych.

Z drugiej strony, w jakimś stopniu negatywny wpływ wojny handlowej na europejską gospodarkę złagodzić mogą zwiększone wydatki na zbrojenia, które zapowiedziała KE. Tych wydatków nie byłoby zaś, gdyby nie polityka Donalda Trumpa, który przestał traktować Europę jako sojusznika.

Paraliżująca niepewność gorsza niż same cła?

Czynnikiem, który zdecydowanie ogranicza wiarygodność wszelkich formułowanych dzisiaj prognoz, jest niepewność wynikająca z nieobliczalności amerykańskiego prezydenta. Tę niepewność na razie widać w wynikach ankietowych badań wśród firm (takich jak PMI), ale bez wątpienia będzie ona miała też wpływ na realną gospodarkę na całym świecie.

Szacunki dotyczące kosztów wojny handlowej zwykle koncentrują się na bezpośrednim oddziaływaniu ceł na eksport dotkniętych nimi krajów oraz, w przypadku USA, na ceny importowanych towarów i w rezultacie na popyt konsumpcyjny. Dodatkowe skutki uboczne samej niepewności nie są brane pod uwagę. Te zaś mogą być znaczne i to nawet wtedy, gdy na dłuższą metę bariery handlowe wznoszone przez USA nie będą tak duże, jak się dziś wydaje.

Przykładowo: według Tomasa Dvoraka, ekonomisty z firmy analitycznej Oxford Economics, niepewność dotycząca warunków międzynarodowej wymiany handlowej zmniejszy PKB strefy euro o 0,2 proc. w horyzoncie 12 miesięcy.

Jedną z nieuniknionych konsekwencji polityki celnej Trumpa, nawet gdyby ograniczyła się ona do już podjętych decyzji, będzie presja na wzrost cen w USA (a w mniejszym stopniu też we wszystkich krajach, które wprowadzą cła odwetowe). Nawet w tej kwestii ekonomiści nie są jednak całkowicie zgodni. Jedni uważają, że nastąpi jednorazowe dostosowanie cen towarów z importu albo z dużym udziałem importowanych komponentów, inni zaś sądzą, że USA grozi dłuższy epizod podwyższonej inflacji.

Co do tego, że podwyżka ceł nie sprowokuje inflacji, przekonani są oczywiście przedstawiciele amerykańskiej administracji. Sekretarz handlu Howard Lutnick oświadczył niedawno na antenie CNBC, że inflacja pochodzi z dodruku pieniądza, a cła nie mogą jej wywołać. Ta wypowiedź zawiera ziarno prawdy. Jest wątpliwe, aby amerykańscy importerzy w reakcji na podwyżkę ceł nie podnieśli cen. Co najwyżej, mogą je podwyższyć w mniejszym stopniu. Tak czy inaczej, podbije to wskaźniki inflacji, ale tylko przejściowo.

Aby mogła się ona utrwalić, równocześnie musiałoby dojść do osłabienia podaży relatywnie do popytu. Ale cła – przez jednorazowy wpływ na ceny i negatywny wpływ na gospodarkę USA, w tym na zatrudnienie – powinny raczej popyt tłumić.

"Mgła wojny" ułatwi podwyżki cen

Znów jednak, czynnikiem, który komplikuje prognozy, jest niepewność. Isabella Weber, ekonomistka z Uniwersytetu w Massachusetts, zauważyła niedawno na X, że cła mogą być zarzewiem tzw. "inflacji sprzedawców". Chodzi o to, że podwyżki ceł będą dla wielu przedsiębiorstw usprawiedliwieniem albo też zasłoną dla nieproporcjonalnych podwyżek cen. Na taki ruch decydować się mogą nawet firmy, których kosztów wyższe taryfy bezpośrednio nie podnoszą. Na przykład te, które zdołały kupić komponenty przed podwyżką ceł, ale gotowe produkty będą sprzedawały już po tej podwyżce.

Zjawisko, o którym napisała Weber, wystąpiło po pandemii. Niektórzy komentatorzy pisali, że firmy świadomie wykorzystały mgłę spowodowaną zaburzeniami w łańcuchach dostaw i skokiem cen surowców, aby poprawić swoją rentowność. Ta teza budziła sporo kontrowersji, ale faktem jest, że w niektórych sektorach pojawiły się wtedy nadzwyczajne zyski.

Czy ta sytuacja się powtórzy? Nie jest to oczywiste. Po pandemii pierwotnym impulsem, który powodował wzrosty cen, były szoki podażowe. Przedsiębiorcy nie bali się podnosić cen swoich towarów w reakcji na te szoki, np. niedobory komponentów, bo wiedzieli, że inni przedsiębiorcy też to zrobią. Jednocześnie takim decyzjom sprzyjał rozpędzony popyt konsumpcyjny. Obecnie tak dużych szoków podażowych nie widać, a warunki popytowe do podwyżek cen również są mniej korzystne - m.in. z powodu niepewności.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(60)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
YELLOW
3 dni temu
W USA niewiele się zmieniło .Czytałem kiedyś listy Sienkiewicz z XIX wieku " Wrzask Północnoamerykański " . Politycy kłócili się wtedy w gazetach . Trump nie odchodzi od tej narracji , a ludzie na świecie niepotrzebnie się przejmują .
GILGAMESZ
3 dni temu
Stany Zjednoczone chcą opuścić ONZ i NATO . Podobnie było po I wojnie światowej , gdy prezydent Wilson był przeciwny usunięciu cesarza Niemiec , a Kongres podjął decyzje o nie wstępowaniu do Ligi Narodów . Niestety prezydent Wilson miał racje , gdyż Niemcy zastąpili Kaisera Hitlerem .
BIAŁA MARIA
3 dni temu
Ameryka po I wojnie światowej wprowadził na stałe cła na wszystkie kraje w wysokości 20 % i miała niewielkie długi . Po II wojnie światowej liberałowie stopniowo znosili cła i w efekcie USA jest największym importerem świecie i ma największe długi na świecie w wysokości ponad 60 bilionów dolarów . I nic dziwnego, że Trump z powrotem wprowadza cła .
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
HUMIDOR
2 dni temu
Według profesora Kieżuna Polska nigdy nie dogoni Zachodu pod względem dochodów i zarobków . Chociaż według wp Polka dogoni pod tym względem Zachód za 60 lat , a Niemcy za 100 lat .
MANITOBA
2 dni temu
" 77 profesorów i ojczyzno jesteś zgubiona " Otto von Bismarck . A w Polsce wystarczyli profesorowie Balcerowicz i Buzek , żeby nasz kraj był zgubiony .
Montana *
2 dni temu
A czy twórcy niewoli gospodarczej Polski , czyli Balcerowicz , Lewandowski , Buzek i Miler nie powinni siedzieć .
NAJNOWSZE KOMENTARZE (60)
Apis
wczoraj
Czegoś nie rozumiem ," skutki polityki handlowej mogą załagodzić zbrojenia " to czemu nie zbroimy się od np. 2014 ,,, czyli zbrojenia napędza gospoarke,,, ?? Polecam książkę" finansowy potwór z Jekyll Island " kiedyś uważano że to teoria spisku,,,, ale to było kiedyś,,,, dziś wszyscy przecierają oczy że zdumienia,,, jak nas robią w 🎈 balona ,,,
Patriota
2 dni temu
A jednak sa w tej redakcji spadkobiercy SS
Apis
2 dni temu
Demokracja,czy taka sama dyktatura jak w Rosji Korei, czy w Kongo,,, jeden czubek decyduje o losach milionów,,, gdzie jest ich senat???
Donald
2 dni temu
Do kogo należy ten serwis?? Tylko propaganda Przeciwko Trampowi a nic nie pisze się o wspaniałej Uni europejskiej
MANITOBA
2 dni temu
" 77 profesorów i ojczyzno jesteś zgubiona " Otto von Bismarck . A w Polsce wystarczyli profesorowie Balcerowicz i Buzek , żeby nasz kraj był zgubiony .
...
Następna strona