Polska gospodarka przez lata rozwijała się znacznie szybciej niż gospodarki najbardziej rozwiniętych krajów Europy. Częściowo wynikało to z większej konkurencyjności naszego rynku w związku z choćby niższymi kosztami zatrudnienia pracowników. Stąd wiele zagranicznych koncernów.
Szybki wzrost płac sprawia jednak, że przestajemy być krajem taniej siły roboczej. Najnowsze dane Eurostatu (odpowiednik naszego GUS-u) pokazują, że koszty zatrudnienia w Polsce rosną kilkukrotnie mocniej niż średnia dla krajów strefy euro.
Czytaj więcej: Limit składek na ZUS. Pracodawcy apelują do premiera
W drugim kwartale całkowite koszty zatrudnienia w Polsce były o 7,8 proc. wyższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Rosną i to w coraz szybszym tempie, bo po pierwszych trzech miesiącach tego roku dynamika wynosiła 6,4 proc.
Na te wyniki składają się koszty płacowe (wynagrodzenie) i pozapłacowe (bonusy i inne świadczenia). Pierwsze rosły w tempie 7,2 proc., a drugi ponad 10 proc.
Najmocniej koszty pracy rosną w budownictwie (12,5 proc.). W przemyśle jest to 7,2 proc., a w usługach 6,9 proc.
Zdecydowanie wolniej rosną koszty pracy w Europie. Średnia dla 28 krajów Unii Europejskiej wynosi 3,1 proc. W ramach strefy euro dynamika jest jeszcze niższa - wynosi 2,7 proc.
O kosztach pracy w Polsce wiele mówi się w kontekście obietnicy wyborczej PiS. Rządzący chcą skokowo podnieść płacę minimalną. W 2023 roku ma wzrosnąć do 4000 zł brutto, a więc prawie dwukrotnie w stosunku do obecnej. Pomysł krytykują przede wszystkim mniejsi przedsiębiorcy, którzy boją się, że nie skompensują sobie koniecznych podwyżek płac wyższymi cenami i mogą zbankrutować.
Czytaj więcej: Pensja minimalna. Duzi dadzą radę, a mali? "Będę musiał zamknąć firmę i iść pracować do kogoś innego"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl