- Pewnego dnia chcieliśmy wyrzucić śmieci, ale nie było trzech koszy. Gospodyni powiedziała nam, że te kontenery ktoś regularnie kradnie. Spółdzielnia ma z tym ogromny problem. A my od półtora tygodnia czekamy na nowe. Na razie wszystkie śmieci trafiają do jednego pojemnika - opowiada money.pl mieszkanka, która prosi o anonimowość.
Terenem zarządza Spółdzielnia Mieszkaniowa Wyżyny. Paweł Wąsowski ze spółdzielni przyznaje, że z problemem "znikających" kontenerów organ mierzy się regularnie.
- Takie sytuacje zdarzają się często. Z tego, co wiem, nie tylko nasza spółdzielnia ma z tym problem - podkreśla nasz rozmówca.
- Kontenery nie należą do spółdzielni, a do firmy Suez, która obsługuje dzielnicę Ursynów w zakresie wywozu odpadów. Należą do nas tylko altany śmietnikowe, które zresztą czasem są podpalane - tłumaczy Wąsowski.
Spółdzielnia nie jest w stanie kontrolować altan
Przedstawiciel spółdzielni podkreśla, że o zanotowanych brakach regularnie informację dostają miasto i firma Suez, zgłaszane też jest zapotrzebowanie na nowe kontenery. Trafiają one na miejsce tych zaginionych najczęściej w ciągu tygodnia.
Wąsowski opowiada, że nie ma możliwości, aby spółdzielnia regularnie kontrolowała wszystkie altany śmietnikowe. Podkreśla, że spółdzielnia odpowiada za przeszło 20 tys. mieszkańców. To więcej, niż mieszkających w np. w Pułtusku (mazowieckie, ok. 19,4 tys.) i niewiele mniej niż w Rawiczu (wielkopolskie, ok. 20,1 tys.) czy Gostyniu (wielkopolskie, ok. 20,3 tys.).
- Kontrolujemy przeszło 50 hektarów terenu i 55 altan śmietnikowych. Nie jesteśmy w stanie 24 godziny na dobę kontrolować każdej z nich - przyznaje Wąsowski.
Może zatem potrzebny jest monitoring przy altanach? Spółdzielnia odpowiada, że nie wdroży takiego rozwiązania. Tłumaczy to znacznymi kosztami związanymi z instalacją kamer, sieci wi-fi, infrastruktury towarzyszącej oraz poborem prądu.
- Oprócz tego w obecnej chwili, gdy wszyscy chodzą "zamaskowani", trudno zidentyfikować potencjalnego sprawcę - wyjaśnia Wąsowski.
Zwróciliśmy się z pytaniami do firmy Suez w tej sprawie. Chcieliśmy się dowiedzieć m.in., jak często zdarzają się przypadki kradzieży kontenerów.
- Rzeczywiście, od wiosny zeszłego roku borykamy się z kradzieżami pojemników na odpady. Najwięcej takich przypadków zdarzyło się właśnie na Ursynowie, ale zanotowaliśmy podobne kradzieże także w innych dzielnicach Warszawy - odpowiada nam rzeczniczka firmy Anna Rozwadowska-Rusiniak.
- Działamy zgodnie z wytycznymi Urzędu Miasta i sukcesywnie podstawiamy pojemniki tam, gdzie ich brakuje. Sprawę za każdym razem zgłaszamy także do odpowiednich służb - dodaje Anna Rozwadowska-Rusiniak.
Pytania wysłaliśmy także do Urzędu Dzielnicy na Ursynowie, odesłano nas jednak do ratusza stołecznego, gdyż gospodarką odpadami zajmuje się jeden z departamentów Urzędu m.st. Warszawy.
Miasto przysłało nam niemal identycznie brzmiącą odpowiedź, jak firma Suez. W wiadomości rzeczniczki prasowej Karoliny Gałeckiej również czytamy, że najwięcej kradzieży pojemników "zdarzyło się właśnie na Ursynowie", ale ratusz zanotował też "podobne kradzieże w innych dzielnicach Warszawy".
Otrzymaliśmy też zapewnienie, że pojemniki są na bieżąco dostarczane w te miejsca, w których zgłoszone zostało zapotrzebowanie.
- Prosimy też mieszkańców o wsparcie. Jeżeli zauważą, że pojemniki są wywożone przez osoby lub pojazdy bez widocznego oznakowania (logotypy, profesjonalne stroje robocze), mogą zgłaszać taką informację na infolinię miejską 19115 - apelują wspólnie rzecznika firmy Suez i rzeczniczka stołecznego ratusza.
Kradną, by sprzedać?
Po co ktoś jednak miałby w ogóle kraść kontenery? - Nie mam pojęcia, czym się kieruje złodziej, bo trzeba go nazwać tak wprost - odpowiada Paweł Wąsowski ze spółdzielni Wyżyny.
Być może jednak liczy na zarobek. Nowe kontenery wielkogabarytowe kosztują w okolicach 700-750 złotych. W internecie można znaleźć oferty używanych pojemników. Cena w takim przypadku waha się od 450 do 550 złotych.