Minister aktywów państwowych Jacek Sasin we wtorek poinformował, że Krajowa Grupa Spożywcza staje się faktem. Potrzebne są - jak zapewniał razem z ministrem Kowalczykiem - już tylko dwa kroki: uchwała Rady Ministrów i wpis do KRS. KGS ma skonsolidować państwowe spółki z branży rolno-spożywczej. Konkretnie: 15 takich spółek zajmujących się: produkcją nasienną, cukru, skrobi, działających w sektorze zbożowo-młynarski, rolnym oraz przetwórstwa spożywczego.
Krajowa Grupa Spożywcza. Jaki jest zamysł rządu?
O tym, by taki twór powstał, partia rządząca mówi od 2015 r., prace miały dobiec końca już dawno, ale wciąż coś stało na przeszkodzie. Po co w ogóle nam taki podmiot? Ze strony rządu padają głównie dwa argumenty: po pierwsze, że potrzebny jest podmiot, który będzie mógł konkurować z zagranicznymi koncernami, po drugie, chodzi o to, by rolnicy za swoje produkty rolne dostawali "godne wynagrodzenie". Krajowa Grupa Spożywcza ma w pewnym stopniu wpływać na ceny produktów rolno-spożywczych w Polsce.
O to, czy takie przedsięwzięcie ma sens i czy faktycznie jest rolnikom teraz potrzebne, zapytaliśmy Andrzeja Gantnera, dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności. Nasz rozmówca przyznaje, że działania w kierunku unowocześnienia polskiej branży przetwórstwa i rolnictwa, która jest bardzo rozdrobniona, są potrzebne. Ale stawia cztery kluczowe pytania.
– Mamy państwo budujące podmiot gospodarczy, które ma mieć znaczącą, ale jednak bliżej nieokreśloną rolę na rynku surowców rolnych – bo patrząc na skład tej grupy, to mówimy bardziej o surowcach niż produktach przetworzonych. Rodzi się pytanie: w jaki sposób podmiot, który ma generować zyski, będzie w stanie funkcjonować na rynku, jeżeli będzie oferował np. znacząco wyższe niż rynkowe ceny za skup surowców. Co potem się z tym stanie, czy nie zostanie to potraktowane jako ukryta forma dotacji państwowej?
Teoretycznie z zapowiedzi wynika, że Grupa, jako relatywnie silny podmiot powinna działać stabilizująco na ceny. Ale w obie strony – zarówno wtedy, gdy zagrożone są dochody rolników, jak i gdy inflacja cen żywności zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu społeczeństwa. Pytanie: czy tak rzeczywiście będzie i czy w tym układzie nie będzie to już rynek regulowany przez państwo - mówi w rozmowie z money.pl Andrzej Gantner.
Polskie rolnictwo "straszliwie rozdrobnione"
Nasz rozmówca wskazuje, że mamy w Polsce w tej chwili "straszliwie przestarzałą strukturę handlu surowcami rolnymi" opartą na bardzo silnym rozdrobnieniu rolnictwa i równie mocno rozdrobnionych strumieniach surowców, które skupowane są przez "olbrzymią liczbę podmiotów pośredniczących".
– To oczywiście generuje dodatkowe koszty, które obniżają marże po stronie rolników. Natomiast tu pojawia się kolejne pytanie: czy taki podmiot jak Krajowa Grupa Spożywcza będzie w stanie doprowadzić do takiego efektu – że nasz handel surowcami rolnymi stanie się faktycznie nowoczesny – podkreśla Gantner.
Zwraca uwagę, że rząd – tworząc "silny państwowy podmiot" – idzie w zupełnie innym kierunku niż kraje, które są potentatami w produkcji żywności, czyli Niemcy, Francja czy Holandia.
Tam jest to zupełnie inaczej zorganizowane. Nikt nie buduje wielkich państwowych przedsiębiorstw, które mają w jakiś sposób strategicznie wpływać na rynek. Handel surowcami rolnymi jest tam oparty na spółdzielczych giełdach rolnych. Ich właścicielami są faktycznie rolnicy, a nie Skarb Państwa i to oni rzeczywiście są beneficjentami handlu, który w ich imieniu prowadzi giełda. Tego typu giełdy są ważnymi graczami na rynku, gdyż oferują jednolite jakościowo strumienie surowców rolnych. Handlują nimi zarówno na rynku wewnętrznym, jak i na rynkach eksportowych całego świata – opisuje nasz rozmówca.
Jak wyjaśnia Andrzej Gantner, dzięki temu nawet relatywnie nieduży producent rolny ma szanse poprzez taką giełdę wpasować się w strumień takiego surowca i trafić np. na rynki, których w pojedynkę nie byłby w stanie zdobyć.
– W Niemczech 95 proc. całego obrotu surowcami rolnymi odbywa się właśnie poprzez spółdzielcze giełdy rolne. Dzięki temu rolnicy niemieccy nie są narażeni na konieczność współpracy z wieloma pośrednikami. Współpracują tylko ze swoimi giełdami, których są akcjonariuszami. Giełda zapewnia im wsparcie dotyczące kredytów, produkcji, ubezpieczeń, ale przede wszystkim to, że tworzy strumienie surowców i handluje jako duży silny gracz na rynku wewnętrznym, choćby z sieciami handlowymi, jak i prowadzi zaawansowany eksport, w tym do krajów trzecich – tłumaczy rozmówca money.pl.
Jego zdaniem zachodni model to naturalny sposób funkcjonowania rynku handlu surowcami rolnymi, w dodatku bardzo nowoczesny.
– Gdy powstanie Krajowa Grupa Spożywcza, właścicielem surowca będzie po prostu spółka państwowa i ona będzie tym podmiotem, który kupuje od rolników surowiec. Raczej nie zapowiada się na to, żeby rolnicy mieli szansę masowo objąć akcje w tej spółce. Zamiast zyskać większą niezależność i wpływ na rynek rolny, będą tylko bardziej uzależnieni od takiego czy innego układu politycznego i dobrej woli państwa – ocenia rozmówca money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jacek Sasin: żyjemy w czasach niestabilnych
Krajowa Grupa Spożywcza, zwana dawniej Narodowym Holdingiem Spożywczym, miała pecha. Kilka razy zapowiadano jej powstanie, ale brakowało wokół niej porozumienia nawet w rządzie. Media informowały, że w sprawie holdingu dogadać nie mogą się dwa ministerstwa: aktywów państwowych i rolnictwa. "Zdaniem szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych głównym hamulcowym jest minister rolnictwa Grzegorz Puda" – wskazywał w sierpniu 2021 r. "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziś ministrem rolnictwa jest Henryk Kowalczyk i wydaje się, że spory zostały zażegnane. – To etap finalizacji tego procesu. Krajowa Grupa Spożywcza będzie brała aktywny udział w zabezpieczeniu żywności – podniesieniu na wyższy poziom bezpieczeństwa żywnościowego poprzez współpracę z rolnikami, przetwórstwo i handel – mówił minister Kowalczyk na wtorkowej konferencji.
Chcemy, by polska gospodarka mogła zmierzyć się z wyzwaniami, jakie niesie czas kryzysów, czas zagrożeń dla gospodarki. Bo żyjemy przecież w czasach niestabilnych – dodawał minister Jacek Sasin.
Dopytywany, co KGS będzie robić, by zapewnić to bezpieczeństwo, minister Kowalczyk wskazał, że Grupa będzie mogła być np. pośrednikiem w sprzedaży nawozów czy reagować na kryzysy humanitarne w "niespokojnych czasach".