Tegoroczny unijny budżet zawiera 750 miliardów euro przeznaczonych na pomoc gospodarkom w pandemii koronawirusa. Państwa członkowskie mają otrzymać część tych pieniędzy w formie dotacji, a część w postaci pożyczek. Zanim jednak zostaną one uruchomione wszystkie państwa członkowskie muszą się zgodzić na zwiększenie zasobów własnych UE. Bez tego Komisja Europejska nie może rozpocząć zaciągania pożyczek.
Zdaniem polityków Solidarnej Polski ratyfikacja takiej decyzji oznacza dla Polaków wspólne zadłużanie się wraz z innymi państwami członkowskimi i konieczność spłacania długów innych krajów.
- Polacy powinni mieć możliwość wypowiedzenia się, czy chcą spłacać długi innych państw. Czy chcą, by Unia Europejska nakładała na nich podatki i czy chcą odejścia od państwa polskiego i przejścia w stronę państwa federacyjnego - powiedział Zbigniew Ziobro.
Politycy Solidarnej polski powołują się na piątkową decyzję niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który tymczasowo zawiesił ratyfikację po tym, jak trafiła do niego skarga grupy niemieckich ekonomistów.
- Niemiecki trybunał zwrócił uwagę na te same argumenty, o których Solidarna Polska mówi od dawna - powiedział Ziobro. - Ten nowy mechanizm, co do którego umówili się przywódcy europejscy w grudniu, to jest droga do tworzenia europejskiego państwa federacyjnego.
Zdaniem Ziobry ratyfikacja umowy jest "zagrożeniem dla suwerenności państwa polskiego" i jest sprzeczna z konstytucją.
Umowa, o której mówią politycy Solidarnej Polski, dotyczy pieniędzy, jakie kraje członkowskie mają dostać z unijnego Funduszu Odbudowy.
Żeby pieniądze mogły popłynąć, każde państwo członkowskie musi napisać i przyjąć krajowy plan, w którym zawarte będą programy, finansowane z unijnej kasy.
Jednak aby Fundusz Odbudowy został uruchomiony, to państwa członkowskie, w tym parlamenty narodowe muszą zatwierdzić decyzję unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych UE. Rząd zajmował się już wspomnianym projektem ustawy, jednak - jak informował premier Mateusz Morawiecki - odbyła się jedynie dyskusja. Przedstawiciele rządu zapowiadają, że projekt zostanie przyjęty w ciągu kilku tygodni i trafi wówczas do Sejmu.