Gdy prezydent i premier są z tej samej partii, łatwiej przeprowadzić wiele zmian. Jest też niebezpieczeństwo, jak w USA, gdzie i w Białym Domu i w Kongresie rządzą demokraci, że kiedy coś się nie uda, nie będzie na kogo zrzucić winy - mówi komentator Andrew Nagorski.
_ - O nowo wybranym prezydencie PolskiBronisławie Komorowskimniewiele w Stanach Zjednoczonych wiadomo, ale pamięta się, że kiedy premierem byłJarosław Kaczyński, stosunki np.z Niemcami były zaostrzone i powstało takie odczucie, że Polska walczyła wtedy z sąsiadami.W komentarzach amerykańskich zwraca się uwagę, że proamerykańska Polska należy do Europy, więc w interesie Waszyngtonu jest jej dobra współpraca z europejskimi partnerami i wzrost jej pozycji w Unii _ - mówi Nagorski.
[ ( http://news.money.pl/i/h/28/100124.jpg ) ]Bronisław Komorowski prezydentem(http://news.money.pl/artykul/bronislaw;komorowski;prezydentem,125,0,640125.html)
_ - W amerykańskich mediach powtarza się opinia, że Polska jest podzielona, ale rozpoczyna się w niej kolejny etap demokracji. Wyniki wyborów prezydenckich pokazują, że podziały w Polsce podobne są do amerykańskich, mimo że oczywiście mamy do czynienia z innymi realiami społecznymi, politycznymi i ekonomicznymi.Tu są republikanie i demokraci, a w Polsce PO i PiS _ - dodaje.
Komentator spodziewa się, że w sytuacji kiedy prezydent i premier są z tej samej partii, łatwiej będzie przeprowadzić wiele zmian. Uważa jednak, że jest również niebezpieczeństwo podobne jak w USA, gdzie w Białym Domu i w Kongresie rządzą demokraci, że kiedy coś się nie uda, nie będzie na kogo zrzucić winy, jak robił to np. demokratyczny prezydent Bill Clinton obarczając często winą za błędy republikańską Izbę Reprezentantów.