- W związku z wysokimi standardami, jakie obecnie panują w CBA, Piotr Kaczorek złożył podanie o rezygnację z pracy. Szef CBA przyjął tę rezygnację - poinformował tvp.info rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
Przed świętami Kaczorek został zawieszony, a w jego sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające. To bezpośredni efekt publikacji Onetu, który ujawnił, że w 2013 r. ówczesny rzecznik Starostwa Powiatowego w Wołominie zaciągnął kredyt w SKOK Wołomin na 160 tys. zł, ale niemal od razu przestał go spłacać.
Brodowski przekazał, że postępowanie zostało już zakończone i "nie wykazało, aby doszło do jakiegokolwiek przestępstwa", ale"w najbliższym czasie na biurko szefa CBA trafią odpowiednie dokumenty, na mocy których zostanie rozwiązana umowa o pracę" Piotra Kaczorka.
- Jednocześnie informuję, że Piotr Kaczorek zadeklarował uregulowanie swojego zobowiązania finansowego - powiedział Temistokles Brodowski.
Z akt sprawy upadłościowej SKOK Wołomin wynika, że Kaczorek w ciągu kilku lat z pożyczonej kwoty Kaczorek spłacił zaledwie 4 tys. zł. - Nie zamierzam rozmawiać o moich sprawach prywatnych. Nigdy w życiu nie brałem żadnej pożyczki na zasadzie nielegalnej działalności - mówił w rozmowie z dziennikarzami Piotr Kaczorek.
SKOK Wołomin, największa kasa spółdzielcza, upadł w lutym 2015 r. Nieco wcześniej, bo w grudniu 2014 r., czyli ledwie miesiąc po wprowadzeniu zarządcy komisarycznego, KNF złożyła wniosek o zawieszenie działalności i upadłość tej kasy.
Skutki upadłości były dotkliwe: Bankowy Fundusz Gwarancyjny zwrócił 45 tys. deponentom łącznie 2,2 mld zł depozytów. Prawie 800 osób miało jednak więcej niż gwarantowane 100 tys. euro i kasa była im winna jeszcze 120 mln zł.
Gigantyczne problemy SKOK-u Wołomin sprawiły, że wielu kredytobiorców kasy uznało, że im się upiecze i przestali spłacać swoje zobowiązania. Onet dotarł do listy aż kilkunastu tysięcy takich osób. Na liście mają znajdować się m.in. celebryci, politycy oraz ludzie biznesu.
Skutki działalności grupy przestępczej w SKOK-u Wołomin oraz masowego niespłacania kredytów kasy odczuwają do dziś zwykli klienci kasy, często osoby starsze. Syndyk masy upadłościowej Lechosław Kochański pobiera od nich zazwyczaj sumy do 1000 zł, ale zdarzają się większe kwoty.
Kochański przekonuje, że pieniądze te mają "przynajmniej częściowo pokryć bilans ujemny, jaki powstał w ostatnim okresie działalności SKOK-u".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl