Trochę historii
Hipoteczne kredyty walutowe zyskały na popularności w ostatnich latach przed kryzysem z 2008 roku. Było to głównie zasługą franka szwajcarskiego. Waluta ta miała wówczas wyraźnie niższe stopy procentowe niż Polska, w związku z czym przy tej samej wysokości spłaty kapitału ogólna rata była niższa, ponieważ spłacaliśmy mniej odsetek. Na odsetki składa się bowiem oprocentowanie na rynku międzybankowym, które zależy od stóp procentowych, oraz marża banku. W rezultacie nawet przy delikatnie wyższej marży, kredyt był po prostu tańszy dla konsumenta, a bardziej opłacalny dla banku, szczególnie, że ten zarabiał jeszcze na prowizji od wymiany walut. Dodatkowym elementem był kurs franka szwajcarskiego. Przez ostatnie kilka lat przed kryzysem z 2008 roku frank tracił na wartości względem złotego. W rezultacie kredyt “spłacał się sam”. Popularność tej usługi gwałtownie rosła. W szczytowym momencie liczba kredytów przekraczała 700 000. Jeśli chodzi o kredyty w euro, skala była znacznie mniejsza, natomiast zmiana wartości europejskiej waluty nie była tak duża.
Co poszło nie tak?
Wyskok kursu euro jak i franka szwajcarskiego w początkach kryzysu okazał się dużym zaskoczeniem dla rynku. Nagle coś, co miało być świetną alternatywą dla przepłacania kredytów złotowych straciło wyraźnie na atrakcyjności. Pomimo tego, że kredytobiorca spłacający ratę przy relatywnie wysokim kursie waluty musiał się pożegnać z częścią oszczędności, w dalszym ciągu patrzył na kredytobiorców złotowych z góry. Osoby, które brały kredyty “w dołku” czasem płaciły więcej, niż kredytobiorcy złotowi. Do tego wszystkiego dochodziły wspomniane problemy jak np. wyższe marże czy prowizja za przewalutowanie spłat raty. Nie bez znaczenia był też fakt, że kredyty walutowe były brane czasem nawet powyżej 100% wartości nieruchomości. Często były to wartości zawyżone, co powodowało, że klient nie otrzymał kredytu w złotych, gdyż nie miał wystarczającej zdolności kredytowej.
Pierwsze wsparcie rządu
Początkowo rząd tylko obserwował sytuację. W niektórych państwach mających potencjalne problemy interweniowano. W Polsce początkowo ograniczono się do poprawy niedozwolonych klauzul i wymuszenia zgody na zapłatę w walucie. Drugie rozwiązanie spowodowało, że w kantorach internetowych i stacjonarnych pojawiła się nowa duża grupa klientów. Jeżeli można było zamiast 5-6% w banku płacić ułamek procenta za zakup franków - były to oszczędności, po które warto się było schylić. W rezultacie otrzymywało się spokojnie jedną ratę na dwa lata gratis.
Ciąg dalszy problemów
Problem jednak nie zniknął, a druga fala problemów pojawiła się w styczniu 2015 roku, kiedy to szwajcarski bank narodowy uwolnił kurs franka. Był to gwałtowny wzrost kursu tej waluty. Nie spowodował on jednak aż tak dużej, jakby się mogło wydawać, zmiany opłacalności kredytów walutowych względem złotowych, gdyż w tym samym momencie gwałtownie obniżono stopy procentowe. Ostatnim istotnym ciosem dla osób porównujących swoją sytuację z kredytami złotowymi była pandemia. Spowodowała ona zarówno wzrost kursów walut, w tym szczególnie kursu franka szwajcarskiego, oraz obniżenie stóp procentowych w Polsce. W rezultacie raty kredytów złotowych i frankowych na te same kwoty bardzo silnie się zbliżyły. Biorąc pod uwagę straty na kursie walutowym właściwie każdy kredyt walutowy jest obecnie droższy niż złotowy. Nie zmienia to kwot jakie przez lata zaoszczędzili kredytobiorcy walutowi.
Co dalej?
Nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Warto jednak zwrócić uwagę na rosnącą inflację w Polsce oraz coraz wyższe jej prognozy. Parametr ten powinien doprowadzić do szybszego niż dotychczas sądzono wzrostu stóp procentowych. Ten ruch z kolei będzie miał dwojaki wpływ na raty kredytów. Po pierwsze wzrosną raty kredytów złotowych przez wzrost stopy oprocentowania międzybankowego. Po drugie wzrost stóp procentowych zwyczajowo powoduje umocnienie waluty. W rezultacie powinno to działać na korzyść kredytobiorców walutowych względem złotowych. Gdyby zatem doszło do wzrostu stóp procentowych sytuacja kredytobiorców walutowych po raz kolejny się poprawi.
Artykuł sponsorowany
Artykuł sponsorowany