Partia rządząca nie zapomniała o obietnicy z kampanii wyborczej. Tuż przed wyborami projekt trafił do Rządowego Centrum Legislacji, a 6 listopada projekt ustawy został skierowany do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów. Dodajmy, że nie jest to oryginalny pomysł ministerstwa rolnictwa, lecz rozwiązanie zaczerpnięte z prawodawstwa unijnego. Część państw wprowadziło podobne regulacje w ramach II filara wspólnej polityki rolnej – informuje "Rzeczpospolita".
Ustawa przewiduje premiowanie gospodarstw, które dbają o dobrostan zwierząt, a więc mają na sercu warunki, w jakich świnie i krowy spędzają życie. Szacuje się, że obejmie ok. 65 tys. gospodarstw.
Jak zauważa "Rz", projekt ten jest zaskakujący z dwóch względów. Po pierwsze, dobrostan zwierząt nigdy nie był jakimś priorytetem ani rządzących, ani elektoratu (jeśli nie liczyć obrońców praw zwierząt oraz zwolenników ograniczania spożywania mięsa). Po drugie – założenia programu są sprzeczne z potrzebami ochrony stad zwierząt przed rozwojem epidemii afrykańskiego pomoru świń. Jak zauważają hodowcy, program zakłada, że zwierzęta będą utrzymywane na wybiegach – a profilaktyka ASF każe je izolować.
"Rzeczpospolita" zwraca też uwagę, że rozliczanie dopłat będzie kolejnym zadaniem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która i tak ma już problemy z wieloletnimi nawet opóźnieniami w rozliczaniu wniosków.
Na jakie pieniądze mogą liczyć hodowcy, którzy bardziej będą dbać o warunki życia zwierząt? Dopłaty dla loch za zwiększenie powierzchni życiowej w budynkach i wybiegach to odpowiednio 301 i 612 zł rocznie, dla tuczników odpowiednio 24 i 33 zł. Dla bydła dopłaty sięgają od 185 do 595 zł rocznie od sztuki.
Koszt programu "Dobrostan zwierząt" wynosi 50 mln euro, czyli ok. 214 mln zł. Pieniądze na ten cel rząd ściągnie z budżetu na tworzenie grup i organizacji producentów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl