- Surowiec pozyskiwany w Polsce jest uważany za najlepszy jakościowo. Polska kilka lat temu została - zaraz po Danii - drugim co do wielkości w Europie i trzecim na świecie producentem skór - mówi Szczepan Wójcik, lider branży futrzarskiej w Polsce, o którym szerzej pisaliśmy już w WP.
Za sprawą wybicia duńskich norek, w wyniku stwierdzenia w ich organizmach zmutowanego koronawirusa, zajmujemy dziś pierwsze miejsce. Skóry norek sprzedawane są w systemie aukcyjnym. Domy akcyjne znajdują się dziś w Kopenhadze i Helsinkach.
- Zmiana sytuacji rynkowej daje nam potężną szansę otwarcia własnego domu aukcyjnego, co przyciągnie do naszego kraju odbiorców z całego świata. Mogę zdradzić, że już prowadzimy w tym temacie zaawansowane rozmowy z naszymi amerykańskimi partnerami. Wiemy, że bankrutującą właśnie aukcję Kopenhagen Fur chcą zakupić chińscy i rosyjscy inwestorzy - mówi Szczepan Wójcik.
Polscy producenci skór, ustami swojego lidera, zapowiadają, że z pewnością nie będą inwestycyjnie bierni i wejdą do gry o Kopenhagen Fur.
Pieniądze ze skór
Według danych Instytutu Gospodarki Rolnej (IGR), Kopenhagen Fur z siedzibą w Kopenhadze jest największym na świecie domem aukcyjnym skór. Rocznie sprzedaje się tam około 14 milionów duńskich skór z norek oraz 7 milionów skór z norek produkowanych w innych krajach, przede wszystkim w Polsce. W tym miejscu warto dodać, że IGR jest fundacją, której prezesem jest... Szczepan Wójcik.
Duńska Rada ds. Rolnictwa i Żywności wylicza, że obroty są nawet większe i tamtejszy dom aukcyjny łącznie sprzedaje nawet 26 mln skór. Kopenhagen Fur zachwala, że na jednej aukcji sprzedaje się skóry za ponad 260 milionów euro. Aukcji jest 5 w roku, zatem przez 12 miesięcy może to być nawet 1,3 mld euro, czyli 5,7 mld zł. To 60 proc. światowego rynku.
Sumy robią wrażenie. To właśnie zyskami dla hodowców i organizatorów aukcji do pomysłu przekonuje IGR.
- Wprowadzony tam zakaz utrzymywania zwierząt futerkowych do marca 2021 roku spowoduje, że jako kraj zyskujemy czas na przejęcie wszystkich najbardziej dochodowych części sektora - przekonuje dyrektor IGR Monika Przeworska.
Zarobić na aukcjach
W jej ocenie samo stworzenie polskiej aukcji skór oznaczałoby zasilenie polskiej gospodarki wielomiliardowymi kwotami. Powszechnie przyjętą praktyką jest bowiem pobieranie przez aukcję prowizji od sprzedanych skór.
Warto jednak zauważyć, że polski rząd z piątką dla zwierząt idzie bardziej w kierunku zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Ponadto o ofercie zakupu mówi lider polskich producentów skór. Zatem to on i jego wspólnicy mogliby na tym zyskać.
Państwo oczywiście też, ale będą to zaledwie procenty od tego co dom aukcyjny zarobi. Nawet gdyby udało się osiągać sprzedaż z Kopenhagi, to byłaby to roczna wartość sprzedaży na poziomie 5,7 mld zł. Przecież dopiero od tego dom aukcyjny dostałaby swój procent, odjąłby od tego koszty i potem od czystego zysku zapłaciłby podatek.
Ile teraz branża "dowozi" do budżetu? Jak informuje MF, wpływy w podatkach do budżetu państwa dla podklasy branży 01.49.Z ("Chów i hodowla pozostałych zwierząt") w całym 2019 r. wyniosły: PIT - 10,9 mln zł, CIT - 44,3 tys zł.
To jednak nie tylko hodowcy norek są w tej podklasie. To ogólna suma podatków od hodowców innych zwierząt futerkowych, jedwabników, pszczół, strusi, pozostałych ptaków, z wyłączeniem drobiu, królików, gadów, robaków, ślimaków i zwierząt domowych.
Wstrząsające sceny
To tyle o pieniądzach, pomówmy teraz o wartościach. Hodowcy przekonują, że czasy się zmieniły i teraz norki żyją w lepszych warunkach i uśmiercane są humanitarnie. - Jako jedni z nielicznych już kilka lat temu podwyższyliśmy standardy hodowania naszych zwierząt ponad to, co określają przepisy Unii Europejskiej - mówi Wójcik.
- Czy wie pan jak uśmiercane są trzoda chlewna, bydło mięsne czy drób w ubojniach na całym świecie? Podaruję opisu tych scen. Nasze skóry pozyskujemy w najbardziej humanitarny ze wszystkich możliwych sposobów - dodaje.
Martyna Kozłowska, koordynatorka kampanii antyfutrzarskiej fundacji Viva! hodowlami norek zajmuje się już kilkanaście lat. Ciągle słyszy te zapewnienia.
- Jakby porównać zdjęcia sprzed kilkunastu lat i te teraz, to wygląda to tak samo źle. Poprawiła się jedynie jakość nagrań. Futrzarzom taka zmiana na rynku na pewno się opłaca, ale pytanie: czy Polsce się opłaca? Z MF dostaliśmy zestawienie, z którego wynika, że wpływy od hodowców są znikome. To zaledwie 0,0008 proc. PKB - mówi Kozłowska.
- Ponadto 70 proc. respondentów ostatnich badań jest za zakazem hodowli tych zwierząt. W Polsce odbyło się w ciągu ostatnich 10 lat ponad 100 protestów przeciwko obecności farm norek - mówi Kozłowska.
"Obóz koncentracyjny dla zwierząt"
W reportażu WP pokazaliśmy, jak okrutnie traktowane są te zwierzęta. Łapane za ogony, uśmiercane są uderzaniami o betonowe podłoże i klatki. Wrzucane jedna na drugą do komory gazowej.
- Uważam, że to jest obóz koncentracyjny dla zwierząt - mówił na nagraniu prof. Wojciech Pisula z Interdyscyplinarnego Centrum Badań Zachowania się Zwierząt i Ludzi. - Gdyby coś takiego było na przykład w placówce badawczej, to wszyscy naukowcy byliby aresztowani – dodawała dr Joanna Bagniewska, zoolog z Brunel University London i Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Pisula podsumowywał, że oczywiście na skóry ciągle jest popyt i na tym można zarobić, pewnie i są z tego podatki, ale… - Na pornografię dziecięcą też jest popyt, ale uznaliśmy, że to złe. Zatem tak też nie powinniśmy zarabiać pieniędzy. Jako społeczeństwo nie powinniśmy tego akceptować - mówił profesor.
Dlatego zakaz, jak przekonują ekolodzy, jest jedynym sposobem na zadbanie o te zwierzęta. W Wielkiej Brytania stało się to 20 lat temu. Zakaz obowiązuje też w 13 państwach Europy.