Od 1 stycznia w Polsce działają e-Doręczenia, czyli elektroniczny odpowiednik tradycyjnych przesyłek listowych za potwierdzeniem odbioru. Miał ułatwiać wymianę korespondencji między instytucjami publicznymi, przedsiębiorcami i obywatelami.
Jednak od początku uruchomienia na system wylewa się fala krytyki. Bo nie działa tak jak powinien. W styczniu wystąpiły problemy techniczne - na nadanie przesyłek trzeba było oczekiwać kilka dni, choć już były w systemie, załączniki się nie pobierały, a w wiadomościach brakowało niektórych elementów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem w tym, że e-Doręczenia są obowiązkowe dla wielu instytucji publicznych, takich jak samorządy czy urzędy.
Wielka klapa e-Doręczeń. Urzędy tracą cierpliwość
e-Doręczenia krytykowane. "Cena całkowicie zawyżona"
W ciągu 30 dni w ramach systemu nadano ponad 5 milionów przesyłek, z czego większość w ramach PUH, czyli usługi hybrydowej (urząd nadaje list polecony cyfrowo, a Poczta Polska go drukuje i dostarcza w tradycyjnej formie do obywatela). Urzędy i samorządy za taką usługę muszą zapłacić 10,27 zł brutto. Natomiast za przesyłkę całkowicie elektroniczną Poczta Polska żąda 6,52 zł. I ta kwota dla wielu jest nie do przyjęcia.
Według nas całkowicie zawyżona jest cena przesyłek wysyłanych za pośrednictwem PURDE (przesyłki całkowicie elektroniczne - przyp. red.). Kwota 6,52 zł brutto jest kwotą horrendalną, jeżeli mówimy o wysyłce dokumentu elektronicznego wyłącznie za pośrednictwem systemu teleinformatycznego - uważa Patrycja Grebla-Tarasek ze Związku Powiatów Polskich.
Stoimy na stanowisku, że podobnie jak w innych krajach, które korzystają z usług bliźniaczo podobnych do e-Doręczeń, koszt jednostkowej przesyłki nie powinien być większy niż kilkadziesiąt groszy, a z całą pewnością powinien zamknąć się w kwocie poniżej 1 zł - dodaje.
Poczta Polska tłumaczy, skąd takie ceny
Poczta Polska tłumaczy, że opłata ta nie wynika z kosztów utrzymania systemu e-Doręczeń, a służy finansowaniu reszty działalności, m.in. placówek i pensji pracowników.
"Przy wycenie jakichkolwiek usług świadczonych przez Spółkę każdorazowo brane są pod uwagę przede wszystkim istotne zmiany czynników zewnętrznych, niezależnych od Poczty Polskiej, ale mających wysoki wpływ na ponoszone przez Spółkę koszty - m.in. wzrost minimalnego i przeciętnego wynagrodzenia, zmiana wskaźników cen towarów i usług konsumpcyjnych, wzrost kosztów utrzymania sieci Ośrodków Wydruku i Konfekcjonowania, sortowni i placówek, wynikających np. z rosnących kosztów dostarczanych tam mediów itp." - przekazało PAP biuro prasowe Poczty Polskiej.
Poczta podkreśla nie ma dobrowolności w ustalaniu opłat dla usług publicznych, a konieczność zmian cennika wynika z rozporządzenia.
Związek Powiatów Polskich chciałby, żeby samorządy miały możliwość wyboru dostawcy e-Doręczeń. Obecnie jednak resort cyfryzacji nie przewiduje takiej możliwości.
- Uważamy, że wysyłka w trybie PURDE nie powinna być realizowana przez monopolistę a samorząd powinien mieć możliwość wyboru najlepszego, w jego ocenie, usługodawcy, który w pełni zagwarantuje, że przesyłki zostaną wysłana do klientów na czas. Jak wiemy, po niemal miesiącu funkcjonowania e-Doręczeń, operator wyznaczony ma spory problem z zagwarantowaniem czasu wysyłki, tj. 24 godziny od nadania wiadomości - podkreśla Patrycja Grebla-Tarasek.
Do obsługi systemu dopuszczone są także cztery prywatne firmy, nazywane kwalifikowanymi dostawcami usług e-Doręczeń (KDU), z których za opłatą mogą korzystać obywatele i przedsiębiorcy. Jednostki publiczne nie mają takiej możliwości.