Jak donoszą amerykańskie media, marszałek Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz sekretarz skarbu Steven Mnuchin nie mogą dojść do porozumienia w sprawie treści ustawy stymulacyjnej, nad którą wspólnie pracują już od ponad miesiąca. Dwoje głównych negocjatorów przerzuca się odpowiedzialnością za utknięcie w martwym punkcie w negocjacjach finansowych dotyczących ratowania gospodarki.
Mnuchin, który reprezentuje stanowisko Białego Domu zarzucił Pelosi nieugiętą postawę: "Wszystko, albo nic, czym krzywdzi ciężko pracujących Amerykanów, którzy teraz, natychmiast potrzebują pomocy".
Co tak naprawdę powstrzymuje Pelosi i Mnuchina przed wyrażeniem zgody na dodatkową pomoc finansową dla amerykańskiej gospodarki, która według prezesa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella ma "jeszcze długą drogę do przebycia, aby w pełni wyzdrowieć"?
Różnice dotyczą kilku kluczowych kwestii. Pierwsza to finansowanie stanowe i lokalne.
20 października br. Nancy Pelosi opisała finansowanie stanowe i lokalne jako jedną różnic, które powstrzymują obie strony przed zawarciem umowy. Pelosi powiedziała, że fundusze zostaną przeznaczone na wypłaty wynagrodzeń dla ratowników, pracowników służby zdrowia i nauczycieli. Administracja Trumpa jednak się sprzeciwiała, nazywając je ratunkiem dla miast rządzonych głównie przez demokratów.
Obie partie różni też kwestia odpowiedzialności za ewentualne zakażenia COVID-19 w firmach i szkołach. Lider republikańskiej większości w Senacie, Mitch McConnell podkreśla, że nowa ustawa musi chronić pracodawców przed odpowiedzialnością za zakażenia w miejscu pracy, poza przypadkami rażącego zaniedbania z ich strony.
"Chcę mieć pewność, że ochronimy pracodawców, do których już wysłaliśmy pomoc, a którzy zostaną narażeni na lawinę procesów sądowych, jeśli nie będziemy szybko działać" – powiedział senator.
Pelosi na takie warunki się jednak nie zgadza. Domaga się od Białego Domu finansowania testów na koronawirusa, śledzenia kontaktów osób zakażonych i monitorowania izolacji oraz wsparcia szpitali i pracowników służby zdrowia.
Powiedziała również, że czeka na odpowiedź, czy Biały Dom zatwierdzi fundusze na wzmocnienie ulgi podatkowej na podatek dochodowy i ulgi podatkowej na dzieci. Poinformowała również opinię publiczną, że rząd odmówił pójścia na kompromis w kwestii wydłużenia zasiłków dla bezrobotnych.
Według amerykańskich mediów, pomimo znaczących różnic, obie strony są jednak bliskie zawarciu kompromisu. Stanie się to jednak zapewne już po wyborach prezydenckich w USA. Czyli niebawem.
Jak ustalili dziennikarze The Washington Post, nowy pakiet może kosztować podatników 1,9 biliona dolarów lub dużo więcej. Ustawa CARES z marca kosztowała budżet federalny 2 biliony dolarów, a zmieniona ustawa Izby Reprezentantów - 2,2 biliona dolarów.
Jak udało się ustalić, zwiększeniu mają ulec m.in. zasiłki dla bezrobotnych do 400 dolarów tygodniowo. Obecnie wynoszą one 300 dolarów tygodniowo. (W projekcie ustawy CARES była mowa o 600 dolarach).
Dostępne będą również czeki stymulujące w wysokości 1200 dol. dla osób dorosłych i tysiąca dolarów na dzieci pozostające na utrzymaniu osób bezrobotnych.
Obie strony szczegółowo omówiły już kwestie pomocy dla krajowych firm lotniczych, wsparcia finansowego dla poczty amerykańskiej, czy zabezpieczeń i pomocy mieszkaniowej chroniących ludzi przed eksmisją.