Dziś żaden polityk nie powie już, że dzięki 500+ czy innym transferom społecznym wzrośnie dzietność. Takie oczekiwania wyrażane były w 2016 r., gdy zainicjowano program, ale czas pokazał, że to mrzonki.
Coroczne dane GUS jedynie potwierdzają, że dzieci rodzi się coraz mniej.
W miniona środę Urząd opublikował najnowsze dane dotyczące demografii. Wynika z nich, że w lipcu urodziło się 33 tys. dzieci, a zmarło 33,5 tys. osób. Dla porównania: rok temu w lipcu na świat przyszło 37 tys. dzieci, a zmarło 34,5 tys. osób.
- Suma urodzeń za ostatnie 12 miesięcy to 365,5 tys. To najmniej od 15 lat (grudnia 2005). Według ustawy o 500+ powinno się urodzić 380tys. – przypomina Rafał Mundry.
Demografów to nie zaskakuje, bo już od dawna przekonywali rządzących, że nie ma związku między programem, które oferuje stosunkowo niskie wsparcie, a decyzją o posiadaniu dzieci.
Irena E. Kotowska, prof. SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych PAN mówiła w 2019 r. w wywiadzie dla TVN24 wprost, że niska liczba urodzeń to pokłosie tego, że kobiet w wieku rozrodczym jest coraz mniej.
- To efekt niskich wskaźników dzietności w przeszłości. Zatem przyrostu naturalnego trwale nie poprawimy, możemy się tylko starać o poprawę wskaźnika dzietności, czyli liczby dzieci przypadających na kobietę w wieku rozrodczym. To pozwoli na zmniejszenie przewidywanego spadku liczby urodzeń – wyjaśniała.
Z kolei w rozmowie z money.pl prof. Irena E. Kotowska przedstawiła dane, z których wynikało, że możliwość skorzystania z programu przyspieszyła decyzję osób, które i tak chciały mieć kolejne dziecko, ale nie wpłynęła na tych, którzy w ogóle nie rozważali posiadania potomstwa.
- Po nieznacznym wzroście tych urodzeń w 2016 r. (o 1 proc.) nastąpił powrót do tendencji spadkowej obserwowanej od 2010 r., a udział urodzeń pierwszego dziecka zmniejszył się z 48,7 proc. w 2010 r. do 42,9 proc. w 2017 r. Z tego widać, że 500+ to nie jest rozwiązanie, które zachęca do rodzicielstwa - oceniła nasza rozmówczyni.
Wiele racjonalnych powodów, by opóźnić posiadanie dziecka
Prof. Kotowska jest autorką raportu "Niska dzietność w Polsce. Diagnoza społeczna 2013". Przygotowując go, poprosiła Polaków o podanie powodów, dla których zrezygnowali z posiadania dzieci. Wskazali oni na następujące przyczyny:
- trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia (85 proc.),
- niemożność zajścia w ciążę (85 proc.),
- złe warunki mieszkaniowe (74 proc.),
- brak odpowiedniego partnera (69 proc.),
- ryzyko chorób genetycznych dziecka (69 proc.),
- niepewność przyszłości (67 proc.),
- trudności godzenia pracy i rodzicielstwa (63 proc.),
- wysokie koszty wychowania dzieci (62 proc.),
- brak miejsc lub zbyt wysokie opłaty w żłobkach i przedszkolach (61 proc.),
- zbyt niski zasiłek na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym (60 proc.).
Dla porządku podkreślmy, że badanie zostało przeprowadzone przed wprowadzeniem programu Rodzina 500+ i być może gdyby respondenci zostali skonfrontowani z pytaniem dziś, ich odpowiedzi przedstawiałyby się nieco inaczej. Różnica nie byłaby jednak diametralnie różna, bo istnienie programu nijak nie wpłynęło na niskie zasiłki macierzyńskie/wychowawcze ani nie ułatwiło godzenia pracy i rodzicielstwa.