Światowa recesja staje się coraz bardziej prawdopodobna. Banki centralne w tej chwili koncentrują się głównie na walce z inflacją i zaostrzają politykę pieniężną (podnoszą stopy procentowe). Eksperci rynkowi zastanawiają się, czy te działania nie są w niektórych przypadkach nawet zbyt ostre. Tym bardziej że negatywne sygnały płyną z jednej z dwóch największych gospodarek.
– Rynek obawia się spowolnienia wynikającego ze zbyt szybkiego i mocnego zaostrzania polityki monetarnej, ale dodając do tego potężne ryzyko z Chin, faktycznie możemy niestety mieć receptę na kryzys – ostrzega Michał Stajniak, analityk domu maklerskiego XTB.
Wskazuje na ostatnie dane, które nie napawają optymizmem. Zauważa, że chińskie władze decydują się na coraz większe restrykcje w kluczowych regionach. Pekin powoli zamienia się w oblężoną twierdzę. Aby poruszać się w stolicy transportem publicznym, wejść do jakiegoś miejsca użytku publicznego albo chociażby supermarketu należy przedstawić negatywny test antycovidowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słabe dane z Chin
– Mamy spowolnienie nie tylko w samej produkcji, popycie na paliwa, ale również w eksporcie, co jest pokazane w poniedziałkowych danych handlowych. Eksport w ujęciu rocznym wzrósł zaledwie o 3,9 proc. Jest to więcej, niż oczekiwano, ale jednocześnie to najgorsze dane od początku pandemii. W poprzednim odczycie była to dwucyfrowa dynamika – wylicza Stajniak.
Ekspert XTB ocenia, że w przypadku utrzymania restrykcji prowadzących do spowolnienia produkcji i trudności w łańcuchach dostaw, Chiny mogą być pozbawione swojego głównego źródła dochodu. Do tego wszystkiego dochodzą napięte łańcuchy dostaw, które powodują problemy na całym świecie. Dzieje się tak przez brak gotowych produktów do sprzedaży czy półproduktów potrzebnych do prowadzenia bardziej zaawansowanej produkcji, jak jest to np. w przypadku sektora motoryzacyjnego.
W obliczu spowolnienia w Chinach widoczne jest już potężne osłabienie tamtejszej waluty. Kurs dolara w juanach od połowy kwietnia ostro poszedł w górę.
Kurs dolara w chińskich juanach
Kryzys bez zaskoczenia
– W przeszłości takie sytuacje bardzo często wskazywały na globalne problemy, a nawet na recesję. Jeśli inflacja szybko nie odpuści, utrzymanie wzrostu gospodarczego lub co ważniejsze niedoprowadzenie do recesji (tzw. miękkie lądowanie) będzie ekstremalnie trudne – przestrzega Michał Stajniak.
Dodaje, że trudno gdziekolwiek szukać pozytywów. Choć też zauważa, że kryzys zwykle nadchodzi z zaskoczenia.
– Dlatego można mieć nadzieję, że jeśli wszyscy się go spodziewają, to wcale nie nadejdzie. Światełko w tunelu możemy widzieć na rynku pracy i to w większości miejsc na świecie. Wysoka inflacja pozwala na utrzymanie wysokiego zatrudnienia, choć oczywiście silnie rosnące płace dodatkowo dorzucają presję na wzrost cen. Niemniej, dopóki rynek pracy pozostanie zdrowy, wydaje się, że jest szansa na uniknięcie najbardziej negatywnego scenariusza – wskazuje Staniak.
Chińska gospodarka sparaliżowana
– Chińska gospodarka jest w tej chwili w najgorszym stanie od 30 lat – uważa Weijian Shan, szef dużego funduszu z Hongkongu, cytowany przez "Financial Times".
– Sentyment rynkowy do chińskich akcji oraz niezadowolenie społeczne są również najgorsze od 30 lat – dodaje.
Wskazuje, że duże części chińskiej gospodarki, w tym jej centrum finansowe w Szanghaju, zostały "na wpół sparaliżowane" m.in. przez "drakońską" politykę zerowych stóp procentowych.
Z powagi sytuacji zdaje sobie sprawę Bank Ludowy Chin. Zadeklarował w ostatnich dniach zwiększenie wsparcia dla gospodarki. To reakcja na kolejną falą pandemii koronawirusa, słabsze perspektywy wzrostu, oraz niepokój na rynkach w związku z polityką zero COVID-19.
Ludowy Bank Chin "zintensyfikuje wsparcie ostrożnej polityki pieniężnej dla gospodarki realnej, zwłaszcza dla przemysłu i małych przedsiębiorstw, które mocno ucierpiały w wyniku pandemii" – wynika z cytowanego przez agencję Bloomberga oświadczenia banku centralnego sprzed kilku dni.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl