Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
PGO
|
aktualizacja

Kto stoi za atakami na Nord Stream? Ten głos rzuca nowe światło na sprawę

Podziel się:

Amerykański dziennik "The Washington Post" donosi, że niektórzy zachodni liderzy wyrażają wątpliwości wobec odpowiedzialności Rosji za wywołanie eksplozji, które pod koniec września uszkodziły gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim. Gazeta cytuje jednego z europejskich urzędników, który wskazuje, że obecnie nie ma niezbitych dowodów na rosyjski sabotaż.

Kto stoi za atakami na Nord Stream? Ten głos rzuca nowe światło na sprawę
Pod koniec września doszło do wycieków z gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim (Getty Images, 2022 Anadolu Agency)

Amerykańska gazeta przypomina, że niedługo po eksplozjach kilku wysokiej rangi polityków z różnych krajów, w tym minister energii USA Jennifer Granholm czy niemiecki minister gospodarki Robert Habeck sugerowali, że odpowiedzialnym za uszkodzenie gazociągów jest Kreml.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa Škoda Kodiaq PHEV na trasie do Wisły

Wycieki z gazociągów Nord Stream. Brak dowodów obciążających Rosję

"W tym momencie nie ma dowodów na to, że Rosja stała za sabotażem" - powiedział "The Washington Post" jeden z europejskich urzędników, który potwierdził opinię 23 przedstawicieli dyplomatycznych i pracowników wywiadu, z którymi dziennik rozmawiał w ostatnich tygodniach.

Niektórzy wprost wątpią, że to Rosja była odpowiedzialna za atak, choć inni nadal uważają Kreml za głównego podejrzanego – donosi amerykańska gazeta.

"Stany Zjednoczone rutynowo przechwytują komunikację rosyjskich urzędników i sił wojskowych, tajne działania wywiadowcze, które pomogły dokładnie przewidzieć inwazję Moskwy na Ukrainę w lutym. Ale jak dotąd analitycy nie słyszeli ani nie czytali oświadczeń ze strony rosyjskiej przypisujących sobie zasługi lub sugerujących, że próbują ukryć swój udział" – zauważyli urzędnicy, do których dotarł "The Washington Post".

Wycieki metanu miały miejsce w wyłącznych strefach ekonomicznych Szwecji i Danii. Fiński minister spraw zagranicznych Pekka Haavisto stwierdził niedawno, że wykorzystanie tak dużej ilości materiałów wybuchowych musi być dziełem państwa.

Rosja pozostaje jednak kluczowym podejrzanym, częściowo ze względu na jej niedawną historię bombardowania cywilnej infrastruktury na Ukrainie i skłonność do niekonwencjonalnych działań wojennych – podkreśla "The Washington Post".

Ci, którzy widzą w Rosji głównego podejrzanego w sprawie eksplozji, twierdzą, że miała ona jeden wiarygodny motyw. "Atakując Nord Stream 1 i 2, które nie generowały żadnych dochodów, Rosja pokazała, że rurociągi, kable i inna podmorska infrastruktura są podatne na ataki i że kraje, które wspierają Ukrainę, ryzykują zapłacenie strasznej ceny" - zaznacza gazeta.

Śledztwo ws. uszkodzeń NS

Do uszkodzeń gazociągów Nord Stream 1 i 2 doszło pod koniec września. Operator Nord Stream 1, spółka Nord Stream AG, poinformowała na początku listopada, że znaleziono na morskim dnie dwa kratery o głębokości od 3 do 5 metrów, będące pochodną wybuchu. Dochodzenie w sprawie wybuchów prowadzi szwedzka prokuratura, a oddzielne badania miejsc uszkodzeń Nord Stream przeprowadziły również władze Danii i Niemiec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
infrastruktura
energetyka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP