Od 2026 r. zaczną obowiązywać nowe przepisy budowlane. Nowe budynki użyteczności publicznej i mieszkalne będą musiały mieć piwnice i garaże przystosowane do schronienia. Zmiany te wynikają z nowej ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej, uchwalonej 8 listopada.
Ustawa przewiduje powstanie trzech kategorii obiektów, w których można się będzie schronić w przypadku zagrożenia. Szczegółowe warunki techniczne zostaną określone w rozporządzeniach i dopiero wtedy da się policzyć, z jakim kosztem będzie się wiązało stworzenie takiego obiektu. Samorządy ustalą, ile takich miejsc potrzebują i jakiego typu - wyjaśnia "DGP".
Obawy spółdzielców i zarządców budzi art. 106 ustawy. Mówi on, że samorządy przekazują dotacje na budowę czy przebudowę schronu czy ukrycia i organizację miejsca doraźnego schronienia w wysokości do 100 proc. kosztów inwestycji związanych z koniecznością zapewnienia funkcji ochronnej. Jeśli natomiast chodzi o remont i utrzymanie obiektów zbiorowej ochrony, to ustawa daje tu samorządom wybór. Mogą, ale nie muszą przekazywać dotacji - informuje dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Inwestycje są potrzebne, bo życie nie zna ceny, ale bezpieczeństwo już swoją cenę ma. Zwrot "do 100 proc." oznacza, że może to być i 10, i 100 proc., a może nie być tego finansowania wcale. Jeśli Senat tego nie zmieni w taki sposób, żeby dotacja pokrywała 100 proc. kosztów, to czynsze pójdą w górę, a spółdzielcy zapłacą za realizację tej ustawy dwa razy. Raz w podatkach, z których jest to 0,3 proc. PKB przeznaczone na obronę cywilną, a drugi raz w czynszu. Jeśli tak, to będą to nasze prywatne schrony, których nie musimy nikomu udostępniać - mówił senatorom prof. Jerzy Jankowski, prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.
Reprezentujący związek radca prawny prof. Piotr Pałka, z którym rozmawiał "DGP", przypomina, że finansowanie obronności to obowiązek państwa. Tymczasem ustawa zawiera niebezpieczne rozwiązania, które częściowo przerzucają go na właścicieli nieruchomości.
- Organy publiczne w drodze arbitralnej decyzji, bo ustawa nie wprowadza żadnych kryteriów dla wydawania takich decyzji, będą mogły nałożyć bliżej nieokreślone obowiązki, za których realizację zapłacą mieszkańcy - ostrzega ekspert.
Zaległości czynszowe rosną. Trudna sytuacja wspólnot
Zarządcy przyznają mu rację.
Sformułowanie do 100 proc. oznacza, że może to być 10, 20 czy 50 proc. Kto pokryje resztę? Wspólnota, czyli mieszkańcy. Ten obowiązek wchodzi w momencie rosnącego zadłużenia wspólnot mieszkaniowych, spowodowanego coraz większą liczbą osób, które mają zaległości w opłatach. Sytuacja finansowa wielu wspólnot jest taka, że po zsumowaniu wpływów i kosztów wychodzą one na zero - mówi w rozmowie z "DGP Marek Urban, prezes Krajowej Izby Gospodarki Nieruchomościami, wśród której członków są zarządcy nieruchomości.
Wiesław Leśniakiewicz, wiceminister MSWiA, uspokaja spółdzielców i wspólnoty. - Tam, gdzie samorząd uzna, że dana inwestycja jest dla niego priorytetowa, tam, jestem przekonany, dotacja pokryje 100 proc. kosztów poniesionych przez inwestora i rząd będzie do tego samorządy zachęcał. Zwłaszcza na terenach bliskich strefie wojennej czy w stolicy, czyli w tych miejscach, które są najbardziej narażone - wyjaśnia wiceminister w rozmowie z dziennikiem.