Chodzi dokładnie o 3 loty z Warszawy do Rzeszowa, dwa powroty z Rzeszowa do Warszawy i jeden lot na trasie Warszawa - Kraków.
Marszałkowi towarzyszyli tylko członkowie rodziny, w różnym składzie - albo córka, albo synowie, albo żona. Dwukrotnie lot odbywał się najnowszym, zakupionym przez rząd samolotem - Gulfstreamem G550. Każdy taki lot kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych.
"Obecność dodatkowych osób na pokładzie nie wpływa w żadnej mierze na koszt przelotu. Z możliwości towarzyszenia Marszałkowi Sejmu w podróżach korzystają zresztą przede wszystkim reprezentanci Izby, pracownicy Kancelarii Sejmu oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa, co ułatwia sprawną realizację programu podróży, a zarazem nie ma nic wspólnego z korzyściami o charakterze osobistym" - przekonywało w czwartkowym komunikacie Centrum Informacyjne Sejmu po tym, gdy sprawa wyszła na jaw.
Urzędnicy podkreślali, że każda z podróży marszałka Sejmu "miała charakter służbowy".
W piątek, po medialnej burzy, CIS wydało kolejny jednak komunikat, w którym informuje, że marszałek za rodzinne podróże zapłaci.
"Marszałek Sejmu podjął decyzję o pokryciu kosztów przelotu członków rodziny, o których jest mowa w przestrzeni medialnej. Pieniądze zostaną przeznaczone na cele charytatywne" - informuje CIS.
"Kwota zostanie oszacowana na podstawie umowy Kancelarii Sejmu z PLL LOT" - napisał na Twitterze Andrzej Grzegrzółka z CIS. Dodał, że zgodnie z nią koszty przelotów poselskich są zryczałtowane na poziomie 572,40 zł - tyle wynosi przelot dla jednej osoby w jedną stronę. "W ten sposób zostanie ustalona wysokość przelewu" - tłumaczy Grzegrzółka.
Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć Wirtualnej Polsce, sprawa Kuchcińskiego pojawiła się w piątek na prezydium komitetu politycznego na Nowogrodzkiej. To, że marszałek Sejmu ma pokryć koszty przelotów członków rodziny, miał wymóc sam Jarosław Kaczyński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl