9 sierpnia Iwona Duda złożyła rezygnację z funkcji prezesa PKO BP. Rada nadzorcza banku na wiceprezesa powołała Pawła Gruzę, który ma zostać prezesem po uzyskaniu zgody Komisji Nadzoru Finansowego.
Jak podaje "Puls Biznesu", przyczyn odejścia Iwony Dudy ze stanowiska było kilka, ale przeważyła jedna. Chodzi relacje z Bankowym Funduszem Gwarancyjnym (BFG). "PKO BP nie odpowiadał na korespondencję, bo zarząd nie był w stanie podjąć zgodnej decyzji, na jakich zasadach jest skłonny zaangażować się w ewentualny proces resolution (mechanizm polegający na przeprowadzeniu restrukturyzacji lub likwidacji banku - przyp. red.), gdyby w branży bankowej doszło do upadłości" - czytamy.
Iwona Duda miała unikać jasnej odpowiedzi w tej sprawie, więc okazję, by zawalczyć o fotel szefa PKO BP, postanowił wykorzystać wiceprezes największego polskiego banku Marcin Eckert. "Akcja jednej z bankowych koterii zaniepokoiła inne frakcje. W grze pojawiło się nazwisko Maksa Kraczkowskiego jako następcy Iwony Dudy" - podaje dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kulisy odejścia prezes PKO BP Iwony Dudy
Sprawa miała się przesądzić w pierwszy weekend sierpnia. "W piątek Iwona Duda poszła na urlop. Pożegnała się z częścią pracowników, dając do zrozumienia, że już nie wróci do banku. Na wtorek, 9 sierpnia, została zwołana rada nadzorcza z jednym punktem w porządku obrad - dotyczącym resolution. Niespodziewanie dzień przed posiedzeniem w agendzie pojawiły się jednak zmiany w zarządzie" - zauważa "PB".
Oficjalną dymisję Iwona Duda złożyła 9 sierpnia. To jednak nie Maciej Eckert zajął miejsce w jej gabinecie, tylko Paweł Gruza, ówczesny wiceprezes KGHM. - Premier i prezes ustalili, że do banku zostanie ściągnięty człowiek z rynku, jako rozwiązanie kompromisowe. Paweł Gruza był jedną z nielicznych niezgranych kart. Nie jest związany z PiS, ale dobrze odnajduje się w politycznych rozgrywkach – powiedział "PB" rozmówca znający kulisy sprawy.