Nowela ustawy została zatwierdzona przez Sejm. We wtorek debatowała nad nią senacka Komisja Środowiska. W rozmowach wzięli udział m.in. mieszkańcy wsi Kruszyniany - znanego siedliska polskich Tatarów - którzy już mają kłopot z niechcianą inwestycją.
Wieś liczy sobie około 100 mieszkańców, z których większość żyje z agroturystyki. We wsi ma powstać ferma 240 tys. kurczaków. W okolicy buduje się też druga - na 89 tys. kurczaków.
Mieszkańcy obawiają się, że hałas i zapach przepędzą turystów. Próbują protestować, ale jak na razie bezskutecznie.
Jak pisze Onet.pl, jeśli nowelizacja ustawy środowiskowej wejdzie w życie, Tatarzy z Kruszynian stracą jakąkolwiek możliwość walki z kłopotliwymi sąsiadami.
Według nowych przepisów każdy kto mieszka 100 metrów lub dalej od potencjalnie kłopotliwej inwestycji traci prawo do tego, aby być stroną w postępowaniu środowiskowym. Mało tego, o planach budowy fermy, chlewu, przetwórni odpadów czy fabryki chemikaliów w ogóle nie będzie poinformowany.
- Zadaniem ustawodawcy jest szukanie złotego środka - powiedziała w czasie senackiej debaty posłanka Anna Paluch z PiS. Przekonywała, że stronami w sprawach będą mogli być mieszkańcy działek położonych nie dalej niż sto metrów od planowanych inwestycji, ale także tych, na których w wyniku nowej inwestycji "zostałyby przekroczone standardy jakości środowiska" lub tych "znajdujących się w zasięgu znaczącego oddziaływania przedsięwzięcia".
- Gdyby posłowie faktycznie byli po stronie obywateli, jak twierdzą, to w nowej ustawie dopuszczaliby do udziału w postępowaniu wszystkich sąsiadów nowej inwestycji plus tych żyjących w stumetrowym buforze - mówi w rozmowie z Onetem Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia na rzecz Wszystkich Istot. - Ta ustawa promuje inwestorów, a dyskryminuje mieszkańców - dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.