Zgodnie z wynikami exit polls najlepszy wynik w wyborach do sejmików osiągnęło Prawo i Sprawiedliwość (PiS) z poparciem 33,7 proc., na drugim miejscu uplasowała się Koalicja Obywatelska (KO) z wynikiem 31,9 proc. Trzecie miejsce zajęła Trzecia Droga z 13,5 proc. głosów. Kolejne miejsca przypadły Konfederacji (7,5 proc.), Lewicy (6,8 proc.), Bezpartyjnym (2,7 proc.) oraz innym komitetom wyborczym (3,9 proc.).
Wybory samorządowe w Polsce 2024 r. Aleksander Kwaśniewski komentuje
Aleksander Kwaśniewski, były prezydent Polski w rozmowie z TVP Info mówił, że pierwsze miejsce partii Kaczyńskiego go nie zaskakuje.
- PiS-u nie wolno nie doceniać. Od lat dysponuje żelaznym elektoratem, ma silnie rozwinięte, zamożne po ośmiu latach struktury. W zasadzie są one wszędzie. Co więcej, okazuje się, że PiS miał swoich kandydatów najwięcej. Nie ma więc żadnego powodu, aby sądzić, że nagle elektorat PiS-u zacznie się gdzieś rozpływać. PiS będzie stałym elementem politycznym na długie lata i dobrze, że tak będzie – zauważył.
Dlaczego dobrze? Bo póki prawica w Polsce będzie silna i nie będzie ulegać dezintegracji, pomoże to koalicji władzy się konsolidować. W przeciwnym wypadku, im słabszy będzie PiS, tym częściej w koalicji może dochodzić do wewnętrznych animozji, niechęci i rozliczeń - tłumaczył Kwaśniewski.
Były prezydent przyznał jednak, że partia Kaczyńskiego jest na trajektorii spadającej. - Mają gorszy wynik niż cztery lata temu. Będą mieli mniej przedstawicieli w sejmikach - powiedział.
Prof. Krzemiński: wynik wyborów dzwonkiem alarmowym dla rządzących
Z kolei prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, komentując sondażowe wyniki wyborów samorządowych, powiedział PAP, że wynik wyborów powinien być dzwonkiem alarmowym dla aktualnie rządzących.
- Wydawało mi się, że PiS zaczyna jednak słabnąć, że publiczność będzie od niego odstępowała. Jeżeli wyniki ostateczne będą zbliżone do tego, co wyszło w sondażu Ipsos, okaże się, że coś nie do końca działa w komunikacji rządzących - demokratycznej koalicji - z obywatelami - przekonywał.
- Być może włożono za mało wysiłku w to, by ich przekonać. Nie bardzo potrafiono odpowiedzieć na głosy krytyczne - dodał.
Jak ocenił, wynik wyborów powinien być "dzwonkiem alarmowym dla aktualnie rządzących. Być może wyraźny konflikt, jaki się wśród nich ujawnił, miał również swoje znaczenie dla rezultatów głosowania, zwłaszcza w sejmikach" - zauważył Krzemiński.
Podkreślił także, że martwi go słaby wynik Lewicy. - Mamy przykład Warszawy, gdzie zapowiadano wielką kontrofensywę wobec rządów Rafała Trzaskowskiego ze strony Lewicy, a okazało się, że pani Magdalena Biejat dostała mniej głosów niż przedstawiciel PiS, Tobiasz Bocheński, o którym mało kto słyszał, ale którego kampania była po prostu lepsza. Widziałem go w telewizji znacznie częściej niż panią Biejat - podkreślił socjolog.