Dane za luty pokazały, że amerykański przemysł nie jest odporny na światowe spowolnienie, ale w dość zamkniętej gospodarce USA nie odgrywa on aż tak dużej roli jak w Europie czy Azji. Tymczasem bardzo rozbudowany sektor usług nadal ma się wyśmienicie.
Opublikowany wczoraj dla niego indeks ISM wzrósł do 59,7 pkt., wartości najwyższej od trzech miesięcy. Firmy wskazywały, że sytuacja w zakresie nowych zamówień i aktywności bieżącej była najlepsza od niemal 14 lat. Sektor usług w USA jest zasadniczo odporny na światowe zawirowania w produkcji i handlu, a wsparty ubiegłorocznymi cięciami podatków nie wytracił jeszcze impetu. Wydaje się, że będzie to mieć miejsce w tym roku, szczególnie, że dadzą o sobie znać efekty zacieśnienia pieniężnego. Powinno to sprawić, że przewartościowany dolar zacznie tracić, szczególnie do walut z rynków wschodzących, które w większości są niedowartościowane.
Jednak na razie poza USA publikowane są wyraźnie słabsze dane. W Australii w ostatnim kwartale minionego roku PKB wzrósł o 0,2 proc. q/q, jednak jeśli uwzględnimy wzrost populacji (0,4 proc.) był to drugi kolejny kwartał spadku PKB na mieszkańca. Takiej sytuacji nie mieliśmy przez ostatnich kilkanaście lat. Australia jest dość dobrym barometrem koniunktury w Azji, a fakt, że dane byłyby jeszcze gorsze gdyby nie spore wydatki rządowe, pokazuje, że w tej części globu nie dzieje się najlepiej.
Innym tematem z tamtego regionu, którym żyją rynki jest przywrócenie części kompleksu rakietowego w Korei Północnej, który miał być pierwotnie zlikwidowany. Jest to reakcja na brak porozumienia z USA (przypomnijmy, Koreańczycy chcieli zniesienia wszystkich sankcji, na co nie zgodził się Trump). Paradoksalnie, na rynku postrzega się to fiasko jako motywator dla Trumpa do podpisania porozumienia handlowego z Chinami (wychodząc z założenia, że prezydent USA potrzebuje sukcesu, choćby w wymiarze PR).
Dziś kolejne ważne dane - raport ADP (14:15) czyli szacunek zmiany zatrudnienia w USA w sektorze prywatnym, traktowany jako dobry indykator przed piątkowym raportem NFP. Dane z USA w połączeniu z jutrzejszym posiedzeniem EBC mogą mieć istotny wpływ na parę EURUSD, która znów znalazła się w rejonie 1,13, a to z kolei będzie mieć konsekwencje dla złotego. Polska waluta z rana minimalnie zyskuje. O godzinie 9:10 euro kosztuje 4,2997 złotego, dolar 3,8036 złotego, frank 3,7853 złotego, zaś funt 4,9985 złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl