Wynik 8,8 proc. w tym roku oznacza rewizję o 1,2 pkt. proc. w górę względem poprzedniej prognozy. Wszystko przez atak Rosji na Ukrainę, co wywołuje droższe surowce energetyczne oraz żywność. Największe zmiany dotyczą cen surowców. Bazowy scenariusz PIE w tym zakresie to obecnie wzrost cen baryłki Brent do 105 dol. oraz dalsze osłabienie złotego. Obecnie baryłka kosztuje ok. 95 dol.
Inflacja a wojna na Ukrainie
Z ropą problem jest taki, że nikt nie wie, czy będzie ona przedmiotem kolejnych sankcji. "Początkowe obawy rynków, że ropa z Rosji zostanie objęta jakimiś sankcjami, osłabły, a to spowodowało, że ceny ropy są niższe niż w czwartek" - mówi Daniel Hynes, starszy strateg ds. rynków surowcowych w Australia & New Zealand Banking Group Ltd.
"Jednakże pomimo dużych rabatów oferowanych na rosyjską ropę nie przyciąga to kupujących, co może sugerować, że nadal na rynkach może być problem z podażą, jeśli banki nie będą w stanie ułatwić handlu w krótkim okresie" - podkreśla.
Dużą niepewnością są także ceny żywności. Na łamach money.pl pisaliśmy już w czwartek, że atak na naszego wschodniego sąsiada, jednego z największych eksporterów zbóż na świecie, nie może nie przełożyć się na podwyżki podstawowych produktów spożywczych.
"Ceny żywności będą rosnąć o 10-12 proc. rocznie. Będzie to efekt zwyżek niektórych produktów np. mięsa, olejów, miodu. Przerwanie dostaw żywności z Ukrainy nie zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu UE. Import ma mały udział" - przewiduje Jakub Rybacki, ekonomista PIE.
Dodaje on, że wzrost cen żywności powiększą także drożejące nawozy. "Obok wzrostu cen gazu ziemnego to też kwestia ograniczeń w handlu. Rosja jest jednym z głównych eksporterów nawozów" - wyjaśnia.
"Sytuacja jest dynamiczna i szacunki mogą szybko się zmieniać" - podsumowuje ekspert PIE.