Pol-Mot Holding jest polską grupą kapitałową obecną na polskim i światowym rynku od 1968 roku. Firma powstała w PRL-u jako Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Przemysłu Motoryzacyjnego. Zajmowała się, jak nazwa wskazuje, eksportem. Konkretnie samochodów osobowych, ciężarowych i specjalizowanych, a także m.in. komponentów do ich produkcji oraz części zamiennych.
Ale nie tylko eksportem. To ta firma 50 lat temu podpisała umowę z włoskim Fiatem i ruszyła z produkcją słynnego polskiego "malucha", czyli Fiata 126p. Później mocno weszła w maszyny rolnicze pod marką Ursus.
Przedsiębiorstwo państwowe w 1983 r. przekształcono w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Siedem lat później przejął ją jej szef, Andrzej Zarajczyk, a później w jej prowadzenie zaangażował się jego syn - Karol. "Firma miała nieco majątku także nieruchomego – przede wszystkim salony i serwisy samochodowe – ale prawdziwą niszę biznesową rodzina wypatrzyła sobie na roli" - pisze "Forbes".
Rozwojowe i ambitne plany holdingu Pol-Mot
"Ojciec i syn, Andrzej i Karol Zarajczykowie, chcieli robić biznes w starym stylu: bez dużego kapitału, sprytem i śmiałością" - czytamy w majowym numerze "Forbesa". Pol-Mot Holding w 1997 r. przejął Warfamę, produkującą urządzenia do zbierania i obróbki zboża. Sprzedawał też traktory pochodzące z Indii i Chin.
Ambicje były jednak większe. Firma chciała produkować własne maszyny. "Gdy w 2011 r. opracowane zostały pierwsze modele ciągnika, pojawiła się okazja kupna Ursusa. To była jednak głównie marka, bo stare traktory podwarszawskiej firmy nadawały się tylko na eksport do Afryki" - pisze "Forbes".
Początki były obiecujące. Bo na stare traktory znalazł się nabywca - Etiopia. Kontrakt opiewał na 90 mln dolarów. Pol-Mot Holding planował dalszy rozwój. Chciał wejść w produkcję autobusów elektrycznych. Tak powstał Ursus Bus, który w 2015 r. wygrał przetargową rywalizację z Solarisem na dostawę autobusów do Krakowa.
"Ursus wyrastał na gwiazdę odrodzenia polskiej motoryzacji i podobał się też nowej władzy" - pisze "Forbes". W 2015 r. Mateusz Morawiecki, wówczas minister rozwoju, interweniował ws. rejestrowania traktorów Ursusa w Niemczech. Rok później premier Beata Szydło na targach w Hannover z dumą oprowadzała kanclerz Angelę Merkel po stoisku firmy. Plany rozwoju sięgały jeszcze dalej. Firma chciała też wzbogacić swoją ofertę w małe ciężarówki elektryczne. Nadeszło jednak załamanie.
Legendy PRL-u znikają w XXI w.
Plany holdingu Pol-Mot zaczęły się komplikować w 2017 r. Doszło wtedy do załamania sprzedaży traktorów. "Po dwóch kolejnych latach notowana na giełdzie spółka w sumie była już 239 mln zł na minusie" - pisze "Forbes".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie był jednak jedyny problem Pol-Motu. W kłopoty wpadł też Ursus Bus, który stracił kontrakt m.in. z Katowicami na dostawę pojazdów. Przez opóźnienia w dostawach. Do spółki wszedł komornik.
Pierwszy wniosek o upadłość holdingu z tytułu poręczenia kredytu Ursusa o wartości 12 mln zł złożył bank PKO BP już na początku 2019 roku. Wtedy, chcąc uniknąć problemów, Pol-Mot złożył wniosek o restrukturyzację. Do tej pory wartość zobowiązań urosła do 147 mln zł. Duża część tej kwoty miała być spłacana przez spółki córki (m.in. Ursusa), co ze względu na problemy finansowe nie wypaliło.
Czytaj także: Od budowlanki do wyznaczania trendów w mobilności. Trzy modele pokazują drogę, jaką przeszedł Hyundai
W 2020 r. Ursus Bus połączył się z Ursusem. Wspólnie splajtowały w 2021 r. Pociągnęły za sobą Pol-Mot. "Spółka matka poręczała bowiem kredyty Ursusa – w tym przypadku 5,3 mln zł udzielone przez Getin Noble Bank – i na tej podstawie bank złożył wniosek o jego upadłość." - wyjaśnia "Forbes".
Syndyk, który obecnie kieruje Ursusem, poinformował, że w dniu 5 kwietnia 2022 roku został mu przekazany odpis postanowienia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy o ogłoszeniu upadłości Pol-Mot Holding (PMH). Ale Andrzej Zarajczyk zapowiedział, że odwoła się od tej decyzji.