Po pandemii może nastąpić wielki exodus medyków za granicę - czytamy w "Rzeczpospolitej". Jak przyznają rekruterzy, tym razem nie chodzi o pieniądze, lecz o warunki pracy.
Czytaj też: Emerytura. Od 1 grudnia wyższe limity
– Od początku jesieni mam miesięcznie minimum 50 zgłoszeń lekarzy różnych specjalizacji, od anestezjologów po zakaźników. Lekarz, który zgłosi się do mnie dzisiaj, może zacząć pracę już za sześć miesięcy – powiedział dziennikowi Bartosz Kosmalski z Futur1.pl, agencji wysyłającej polskich lekarzy do Niemiec.
Jeszcze więcej lekarzy zgłasza się do Moniki Ziegler, prezes firmy Medena, która od 2000 r. wysłała do Szwecji ponad 500 medyków. Jak podkreśla w rozmowie z "Rz", powodem wyjazdów przestały być finanse. Od paru lat to kwestia standardu i sposobu pracy. Wyjeżdżający znajdą zatrudnienie w Polsce, ale zależy im na komforcie pracy.
Jak dodaje, obecnie ofert jest mniej, ale Szwedzi już zapewniają, że personel z Polski będzie potrzebny po pandemii.
Nawet prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja spodziewa sięwielkiego odpływu lekarzy. – To osoby świetnie wykształcone, znające języki, obyte w świecie. Zamiast zatrzymać je w kraju, rząd rzuca im kłody pod nogi, na przykład pod pozorem walki z pandemią likwidując miejsca specjalizacyjne w najlepszych ośrodkach - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
- Teraz rezydent, który dostanie się na specjalizację, musi się liczyć z zesłaniem do szpitala covidowego, w którym warunki kształcenia są o wiele gorsze. Trudno się dziwić, że młodzi chcą wyjeżdżać – dodał.
Z kolei jak twierdzi prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski, główną emocją jest zniechęcenie i poczucie, że gdy skończy się pandemia, zacznie się rozliczanie lekarzy.
Jak podkreśla Jankowski, dziś nie da się zapewnić opieki na poziomie sprzed pandemii, więc lekarze martwią się, że obarczy się ich winą i spróbuje rozliczać za brak odpowiedniego przygotowania szpitali do walki z Covid-19