Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni spoza Unii Europejskiej mieli znacząco wspomóc polską opiekę medyczną. Przynajmniej tak przekonywał rząd, wprowadzając przepisy umożliwiające medykom z zagranicy uzyskać prawo wykonywania zawodu w Polsce w uproszczonym trybie.
Efekt? Według przekazanych nam przez Ministerstwo Zdrowia danych, na koniec stycznia (dane na 27 stycznia) z tej procedury chciało skorzystać 63 medyków spoza Wspólnoty. Mówiąc ściślej, tylu złożyło wnioski. Zatrudnionych zostało ostatecznie pięciu lekarzy z Białorusi i Ukrainy.
Co z pozostałymi? Jak wskazywał resort zdrowia, pozostałe wnioski są w trakcie analizy lub uzupełnienia. Zapytaliśmy więc ministerstwo, czy są to dane zadowalające, zgodne z oczekiwaniami rządu. Zwłaszcza że niedawno wiceminister Sławomir Gadomski mówił na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" o potencjalnym tysiącu medyków ze Wschodu.
Resort zdrowia przekonuje, że ta skromna na razie liczba związana jest z nierozpowszechnieniem się jeszcze informacji o nowych możliwościach.
"Z uwagi na to, że przepisy regulujące nowe procedury umożliwiające pracę lekarzy i lekarzy dentystów posiadających kwalifikacje spoza Unii Europejskiej, zostały wydane niedawno, informacja nt. tego rodzaju zatrudnienia mogła jeszcze nie dotrzeć do wszystkich zainteresowanych osób. Dlatego resort spodziewa się, że wniosków o wydanie zgody Ministra Zdrowia na pracę w Polsce będzie coraz więcej" - czytamy w odpowiedzi resortu.
Więcej, to znaczy ile? No więc znacznie mniej niż zapowiadał wiceminister. Jak informuje nas MZ, resort szacuje, że do końca roku wpłynie około 500 podań. Jak to się przełoży na liczbę faktycznie zatrudnionych lekarzy, tego oczywiście nie wiemy.
Brak specjalistów to wciąż problem
W Polsce brakuje lekarzy. Problemu nie rozwiązałby nawet wspomniany wcześniej tysiąc nowych lekarzy. Dane Naczelnej Izby Lekarskiej mówią o co najmniej 68 tys. brakujących medyków różnych profesji. Najtrudniej jest o lekarzy specjalizacji dziecięcych: endokrynologów dziecięcych, pulmonologów, brakuje też chociażby urologów czy psychiatrów zajmujących się najmłodszymi.
W Polsce brakuje lekarzy. Kolejnych zabiera COVID
Problem stanowi również wiek lekarzy. Według danych OZZL średnia wieku pracujących np. pediatrów to 50+, czyli ludzie u progu wieku emerytalnego. Dodajmy, że 30 proc. obecnie pracujących lekarzy to osoby już w wieku emerytalnym, które w każdej chwili mogą odejść z pracy.
Mało tego, rzesza medyków pracuje na więcej niż jednym etacie - duża liczba na 2-3 etatach. Pandemia jednak ograniczyła tę możliwość i brutalnie obnażyła problem, który od lat był kamuflowany. Tymczasem dane Komisji Europejskiej i OECD lokują nas na końcu listy krajów UE pod względem liczby lekarzy na 1000 mieszkańców. Nie przypada ich nawet 3.
W Polsce mamy obecnie nieco ponad 142,2 tys. aktywnych zawodowo lekarzy i prawie 38,5 tys. lekarzy dentystów wykonujących zawód. - To skandalicznie mało - ocenił w rozmowie z money.pl dr Bartosz Fiałek, specjalista reumatologii. - Według wszelkich rankingów Polska ze współczynnikiem 2,4 lekarza na tysiąc mieszkańców jest w ogonie Europy - zaznacza.
I tu wracamy do naszych pięciu medyków z poza UE, których zatrudniono w Polsce na uproszczonych warunkach. To anestezjolog, pediatria, chirurg ogólny, urolog oraz specjalista w dziedzinie chorób wewnętrznych.
A więc specjaliści. Tyle tylko, że w Polsce jednak będą mieli status lekarza bez specjalizacji, ponieważ zgodnie z uproszczoną procedurą ich specjalizacja może zostać uznana dopiero, gdy uzyskają Prawo Wykonywania Zawodu o charakterze nieograniczonym. W ciągu 5 lat będą musieli więc nostryfikować dyplom i zdać egzamin weryfikacyjny, inaczej stracą uprawnienia.
Lekarze ze Wschodu nam nie pomogą
Choć, jak pisaliśmy w money.pl, uproszczenia budzą kontrowersje i protesty tak organizacji lekarskich, jak i samych lekarzy, to przyznają oni, że pomoc jest Polsce potrzebna.
- Potrzebna nam pomoc zarówno medyków z UE, jak i spoza Wspólnoty, ale musi być to pomoc jakościowa - podkreśla dr Fiałek. Zaznacza także, że nie możemy liczyć tylko na to, że pozyskamy medyków ze Wschodu. Ci bowiem również dostrzegają trudności polskiego systemu.
- Nasi koledzy ze Wschodu też potrafią liczyć. Oczekują dobrych warunków pracy i płacy. Polska, jeśli już, to będzie przystankiem w drodze na Zachód. Nie jesteśmy na tyle atrakcyjnym krajem, aby ich zatrzymać - przekonuje nasz rozmówca.
Jeśli nawet do końca roku udałoby się - według szacunków MZ - sprowadzić 500 nowych lekarzy, nie zmieniłoby to sytuacji. Jak pokazaliśmy w ostatnim naszym materiale, już w tej chwili pracuje u nas 1594 lekarzy pochodzących z zagranicy. 318 to lekarze z krajów UE, a 1276 spoza Wspólnoty - głównie z Ukrainy i Białorusi.