W liście skierowanym do polskich lekarzy związkowcy z OZZL przypominają, że 26 lutego w czasie spotkania Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia minister zdrowia przedstawił propozycje minimalnych, gwarantowanych ustawowo płac zasadniczych pracowników medycznych, w tym lekarzy - podaje Polska Agencja Prasowa.
Nowe stawki miały być ustalane przy pomocą "współczynników pracy", które określają relacje między płacą w danym zawodzie a średnim wynagrodzeniem w danym roku.
Dla lekarzy specjalistów minister proponuje podwyżkę rzędu 19 zł miesięcznie w stosunku do obecnej pensji 6750 PLN, przyznanej (w odpowiedniej ustawie) lekarzom specjalistom w roku 2018 – napisano w liście OZZL.
Zdaniem związkowców w praktyce zmiana stawek oznacza dla lekarzy obniżkę wynagrodzeń.
"W relacji do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce z 1,6 do 1,31. Kwota 6750 PLN była bowiem równa 1,6 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok poprzedni (2017)" - piszą wzburzeni związkowcy.
W ich ocenie minister nie ukrywał, że uzasadnieniem dla niskiego wskaźnika płacy zasadniczej dla lekarzy są liczne dodatki do pensji, które otrzymują lekarze specjaliści, w tym dodatki za dyżury.
Związek wskazuje, że dodatkowa praca (wykonywana ponad przewidziane prawem normy czasu pracy) nie jest obciążeniem, ale przywilejem lekarzy, dzięki któremu mogą oni dorobić do pensji zasadniczej.
"Tym samym wrócił (resort - red.) do koncepcji, która wydawała się już kompletnie skompromitowana i porzucona" – wskazano w liście.
Według związkowców istnieją jedynie dwa sposoby, aby wpłynąć na decyzję ministerstwa. Pierwszym jest strajk, drugim grupowe zwolnienie się z pracy. "Oba te sposoby mają swoje zalety i swoje wady" – podnosi OZZL.
To nie pierwsze słowa środowiska medycznego, w których pada słowo "strajk" jako odpowiedź na zmiany systemu wynagrodzeń. O niepokojach medyków wynikających z propozycji nowej siatki płac mówił w programie Newsroom WP dr Tomasz Karauda, lekarz Oddziału Chorób Płuc. - Jeśli nie ten tragiczny moment pandemii jest momentem refleksji dla nas wszystkich, by przeznaczyć większy procent PKB na ochronę zdrowia, to jaki moment nim będzie? - pytał retorycznie. Zaznaczył też, że "są takie plany", by po pandemii zorganizować strajk medyków.