Ministerstwo Edukacji Narodowej zapłaciło ponad 16 mln zł za platformę do zdalnych lekcji. Przetarg na platformę, która miałaby oferować korzystanie z e-podręczników, komunikator i - w przyszłości - wideokonferencje, MEN zorganizował jeszcze w 2018 r. - informuje "Wyborcza". Narzędzie, gdyby działało, byłoby bardzo pomocne w czasie pandemii, jednak nauczyciele muszą posługiwać się innymi rozwiązaniami.
Idea była szczytna, zakładała stworzenie jednej, centralnej platformy edukacyjnej, która byłaby zatwierdzona przez MEN. Pozwoliłaby nie tylko na korzystanie ze strony epodreczniki.pl, ale również na komunikowanie się z uczniami - zakładanie grup klasowych i przedmiotowych, w których można rozmawiać i przesyłać sobie pliki oraz prowadzenie zdalnych lekcji z użyciem komunikatora i kamery.
Jak czytamy w "Wyborczej", przetarg na dostawę Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej, której "architektura systemu powinna być skalowalna dla minimum 6 mln użytkowników", ogłoszono jesienią 2018 roku. Ofertę złożyły dwie firmy, przetarg wygrał Gromar, który mógł się pochwalić stworzeniem narzędzia do edukacji zdalnej dla Łodzi.
Pieniądze wydano, platforma jest, ale nie w pełni funkcjonalna (dopiero 11 maja udostępniono wewnętrzny komunikator, który umożliwia pisanie w czasie rzeczywistym, wideokonferencje nie działają), a nauczyciele narzekają. Wolą wysyłać do uczniów pakiety zadań, a nie prowadzić lekcje na żywo, by przypadkowo nie stać się pośmiewiskiem internetu. Co więcej, błądzą w kwestiach prawnych, jak choćby z RODO, gdy korzystają z takich narzędzi jak Messenger czy WhatsApp.
Zarówno firma, jak i resort edukacji, nie mają sobie nic do zarzucenia. Powołują się na zapisy umowy, która nie wymagała, by od początku aplikacja umożliwiała wideokonferencje. Szef Gromaru mówi, że przy takich aplikacjach konieczna jest etapowość, po ich stronie wywiązali się ze wszystkich wymagań, ale resort edukacji musi przeszkolić nauczycieli i zabezpieczyć serwery, by wytrzymały takie połączenie.
180 mln zł dla gmin na e-naukę
Nauczanie, w związku z trwającą pandemią koronawirusa, wciąż odbywa się w formie zdalnej. Część uczniów nie ma jednak w domu dostępu do komputerów, dlatego minister cyfryzacji oraz szef MEN w połowie maja zadeklarowali kolejną transzę pomocy dla gmin na zakup laptopów i tabletów dla uczniów.
Czytaj także: Fundusz odbudowy. Gigantyczne pieniądze z UE dla Polski
To nowy program finansowania szkół i samorządów w ramach programu "Zdalna szkoła+", w budżecie zabezpieczono 180 mln zł. Samorządy mogą liczyć na wsparcie od 35 tys. zł do 165 tys. zł.
W ramach wcześniejszej pomocy do samorządów popłynęło już 187 mln złotych. Jak wylicza resort cyfryzacji, można za to kupić 125 tys. tabletów lub ponad 53 tys. laptopów.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl