Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl: Wraca pani na ulicę Świętokrzyską w Warszawie?
Izabela Leszczyna, posłanka KO: Proszę o inny zestaw pytań. (śmiech)
Jest pani wymieniana jako kandydatka na nowego ministra finansów...
Naprawdę nie rozmawiamy na razie o nazwiskach. Prezydent nie powierzył jeszcze misji utworzenia rządu Donaldowi, co powinien zrobić, bo przecież to musi być osoba, która gwarantuje większość parlamentarną i którą ta większość wskazuje jako premiera. Nieodpowiedzialne, a nawet śmieszne, byłoby teraz mówienie o ministrach, gdy nie mamy wskazania kandydata na premiera przez prezydenta.
A chciałaby pani?
Na pewno nie stoję w kolejce po stanowisko ministra finansów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To kto będzie ministrem finansów?
Są dwie szkoły w tym zakresie. Albo to jest technokrata, najlepiej makroekonomista, albo to polityk z autorytetem we własnym, i nie tylko, środowisku politycznym, który zwykle, choć w przypadku PiS było inaczej, otacza się ekspertami.
Znajdzie się ktoś chętny? W przyszłym roku istnieje ryzyko procedury nadmiernego deficytu, mamy też dużą część zadłużenia wyjętą poza budżet.
Rzeczywiście mamy "dziurę Morawieckiego" i trzeba będzie sporo w finansach publicznych naprawić. Dane o wykonaniu budżetu, które Ministerstwo Finansów ukrywało przed wyborami, pokazują, że rośnie luka VAT. PiS nie zrealizuje zaplanowanych dochodów, chociaż przecież znowelizował budżet i już je obniżył. Czy w takiej sytuacji lepszy byłby na tym stanowisku ekspert-technokrata czy polityk? Nie moją rolą jest na to pytanie odpowiadać, to będzie decyzja premiera. Na pewno premier powoła kogoś, kto pogodzi realizację naszych obietnic wyborczych z bezpieczeństwem finansów.
Czy Ministerstwo Finansów powinno być w rękach Koalicji Obywatelskiej?
Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Mówi się, że prawdziwym ministrem finansów jest premier. Tym bardziej uważam, że to powinna być osoba wskazana przez przyszłego premiera.
Minister finansów powinien być wicepremierem?
Ministerstwo Finansów przez dwie kadencje rządów PiS zostało koszmarnie zdeprecjonowane. Nikt poważnie nie traktuje ministra finansów, bo o wszystkim, nawet w sensie operacyjnym, decyduje Nowogrodzka (siedziba PiS - przyp. red.), a w najlepszym razie Aleje Ujazdowskie (siedziba KPRM - przyp. red.).
Dobrze byłoby mieć prawdziwego ministra finansów, który nie boi się powiedzieć o konsekwencjach, a nawet zagrożeniach wynikających z konkretnych decyzji rządu. Ministra, który czasem będzie konstruktywnie krytyczny wobec pomysłów innych ministrów, pamiętając, że bezpieczeństwo ekonomiczne polskich rodzin, nie tylko na cztery lata, jest jego głównym zobowiązaniem. To musi być ktoś z prawdziwym, a nie tylko formalnym, autorytetem.
Ministerstwo Aktywów Państwowych, też powinno być pod kontrolą Koalicji Obywatelskiej?
Tu nie wyciągnie mnie pan już do odpowiedzi. To będą decyzje premiera, które na pewno będą wynikały z negocjacji z liderami innych partii koalicyjnych. Donald Tusk udowodnił, że traktuje podmiotowo nawet najmniejszych naszych koalicjantów z klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, więc tak samo podmiotowo będzie traktował tych, którzy siądą z nami do tworzenia przyszłego rządu.
Czyli będzie podział?
Donald Tusk ma na pewno koncepcję nowego rządu, a przede wszystkim przyszłych jego działań. Ale koalicyjny rząd wymaga określonej odpowiedzialności i wrażliwości, szczególnie od lidera największej partii opozycyjnej. Jestem jednak pewna, że konstrukcja rządu przede wszystkim zapewni jak najskuteczniejszą realizację naszych programów. Takie jest nasze zobowiązanie wobec ponad 11 milionów wyborców.
Zatrzymacie wypłaty 13. i 14 emerytury?
Będziemy wypłacać trzynastki i czternastki. One są zapisane w ustawie, a te świadczenia, które są zapisane w ustawie i przyjęte przez Sejm, zostaną utrzymane.
Jakie będą pierwsze decyzje gospodarcze rządu?
Na pewno 30 proc. podwyżki dla nauczycieli, bo szkoła i edukacja nie mogą czekać. Zbyt wielu dobrych nauczycieli już straciliśmy, odeszli ze szkół, bo właściwie wszędzie można było zarobić więcej. Na pewno uchwalimy ustawę, która zwiększa kwotę wolną od podatku do 60 tys. złotych.
Podwyżki i kwota wolna od podatku mają być głosowane jeszcze w tym roku?
Proszę zapytać pana prezydenta, który nie powierza misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. Mamy zapaść w inwestycjach, wysoką inflację oraz recesję w gospodarce. W takiej sytuacji prezydent, przedłużając proces tworzenia rządu i blokując działania, które pozwolą naprawić tę sytuację, działa wbrew polskiej racji stanu.
Skoro jest tak źle, to skąd weźmiecie pieniądze na te pierwsze obietnice?
Naprawdę damy radę. Musimy bardzo szybko znieść pisowską blokadę dla Krajowego Planu Odbudowy, to jest konieczne, bo mamy świadomość, ile kosztuje podwyżka i kwota wolna.
Ale KPO to są pieniądze na zupełnie inne cele.
Niezupełnie. Musimy mieć zagwarantowany przyszły strumień pieniędzy do budżetu. Są to pieniądze na inwestycje, transformację energetyczną, która obniży nam w niedługiej perspektywie ceny prądu i zapewni konkurencyjność firm. Musimy rozruszać gospodarkę, bo po trzecim kwartale jesteśmy na poziomie zerowego wzrostu PKB, a dwa pierwsze to była recesja. To jest podstawa dla realizacji naszych 100 konkretów.
Ale ustawa, która może odblokować KPO, jest w Trybunale Konstytucyjnym. Nie macie żadnego wpływu na to, co się z nią stanie. Jak zamierzacie odblokować KPO?
To, że PiS zrobił jakąś zupełnie koślawą ustawę, którą chciał ominąć praworządność, nie ma żadnego znaczenia. Komisja Europejska jest zdeterminowana do tego, żeby wreszcie wypłacić nam te środki. Wcale nie mamy zamiaru wchodzić w tę krzywą pisowską ustawę.
To co chcecie zrobić?
Wystarczy respektować niezależność sądów i droga do funduszy unijnych jest naprawdę otwarta. To jest prawdziwa blokada. Sędziowie byli stawiani przed niekonstytucyjną izbą dyscyplinarną, byli karani za wyroki, które się nie podobały w PiS. W nowym rządzie nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby tak postępować i naprawdę to rozwiązuje, przynajmniej na wejście, problem KPO.
Czyli rozumiem, że kamienie milowe nie mają znaczenia?
Pierwszy wniosek jest gotowy, a kamienie milowe spełnione. Problemem jest super kamień milowy, który zapewnia niezależność sądom. I ten problem rozwiązujemy.
To jeszcze jeden z waszych stu konkretów na sto dni. Daniel Obajtek pierwszego dnia po powołaniu rządu straci swoją funkcję?
Jestem przekonana, że tak. Na pewno od razu przystąpimy do audytu gospodarowania środkami publicznymi. To nie będzie polowanie na czarownice. Mamy oczywiście listę wysokich urzędników państwowych, którzy łamali prawo, dzięki działaniom dziennikarzy śledczych i kontrolom poselskim.
Nie będziemy koncentrować się jednak tylko na doniesieniach medialnych, ale chcemy zrobić prawdziwy audyt, który obejmie wszystkie resorty. Mamy precyzyjną procedurę, wiemy, jak to zrobić i zrobimy. Nie potrzebujemy do tego żadnych nowych ustaw, ani Andrzeja Dudy. Jednym z efektów będzie Biała Księga Finansów Publicznych.
Pierwszego dnia po zaprzysiężeniu rządu wszyscy prezesi spółek Skarbu Państwa stracą pracę?
Wszyscy partyjni nominaci na pewno. Jednocześnie rozpoczniemy audyt gospodarowania środkami publicznymi w resortach, agencjach wykonawczych i funduszach celowych, także w funduszach w BGK i PFR.
A w spółkach?
No z pewnością nie może być sytuacji, w której prezes nie wpuszcza Najwyższej Izby Kontroli do Orlenu. Powtórzę, na pewno nowy minister odwoła wszystkich nominatów partyjnych, którzy są w spółkach, ale nie wiem, czy to się stanie na drugi dzień po zaprzysiężeniu. To będą decyzje premiera i odpowiedniego ministra.
Od razu pojawi się zarzut, że koalicja demokratyczna robi to samo, co PiS i przejmuje spółki.
To nie będzie tak, że odwołamy PiS-owca i wprowadzimy kogoś rekomendowanego przez inną partię polityczną. Chcemy do spółek powoływać menedżerów w sposób absolutnie transparentny i na podstawie bardzo konkretnych wytycznych oraz opisu niezbędnych kompetencji. Nie może być tak, że do spółki na stanowisko prezesa, czy menedżera idzie ktoś bez doświadczenia na rynku i bez dobrych wyników w zarządzaniu spółkami giełdowymi. To nie będą politycy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, czy Lewicy.
A co z Danielem Obajtkiem?
Obajtek stanie przed sądem, to dla mnie jest jasne. Przecież składaliśmy już do prokuratury doniesienia w sprawie sprzedaży za bezcen rafinerii w Gdańsku Arabom, którzy w dodatku popierają Putina. Słyszałam, że Daniel Obajtek szuka teraz kontaktów w naszym środowisku i dzwoni do różnych ludzi z opozycji.
Po co?
Szuka nowego parasola ochronnego, ale wśród nas na pewno go nie znajdzie. Niech sobie głowy tym nie zawraca, niech lepiej przemyśli ze swoim prawnikiem, tylko nie tym za którego płacą podatnicy, linię obrony.
Tylko Obajtek?
Nie ma litości dla nikogo, kto wspierał oszukańcze, kłamliwe i destrukcyjne dla finansów publicznych działania rządu Morawieckiego. Nawet dla tych, którzy mienią się być ekspertami i o których się mówi, że oni to mają kwalifikacje. Jak ktoś ma kwalifikacje i uczestniczy w procederze działania na szkodę Skarbu Państwa, jest jeszcze bardziej winny niż ci, którzy po prostu robili to z głupoty i niewiedzy.
Odwrócicie fuzję Lotosu z Orlenem? Odkupicie rafinerię?
Na pewno będziemy chcieli odwrócić wszystkie złe decyzje tego rządu, a ta była bardzo zła. Jednak najpierw musimy zobaczyć umowę, którą Obajtek ukrył i nie chciał udostępnić nawet Najwyższej Izbie Kontroli. Nie ma sensu teraz rzucać słów na wiatr. Jesteśmy odpowiedzialni.
A co dalej z Adamem Glapińskim? Będziecie chcieli odwołać prezesa NBP?
Adam Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu. Nie ma na świecie drugiego prezesa banku centralnego, który by w tak ewidentny sposób sprzeniewierzył się misji tej instytucji. Adam Glapiński nie stał ani na straży wartości złotego, ani na straży cen i wielokrotnie złamał konstytucję i przepisy ustawy o Narodowym Banku Polskim. Realizował politykę partii, a nie politykę monetarną banku centralnego. Jest szkodnikiem i musi za to odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl