Grupa Discovery już oficjalnie mówi o postępowaniu arbitrażowym ws. "lex TVN". Amerykańska firma poinformowała o tym prezydenta Andrzeja Dudę.
Amerykanie powołują się tu na Traktat o polsko-amerykańskich relacjach handlowych z 1990 r. Ten faktycznie zapewnia możliwość międzynarodowego arbitrażu.
Co to oznacza? Roman Rewald, były prezes Amerykańskiej Izby Handlowej i znawca tematyki arbitraży przewiduje, że polski podatnik będzie wskutek postępowania musiał zapłacić Discovery miliardy złotych.
"Lex TVN". Miliardowe kary dla Polski?
O konkretnej kwocie jednak spekulować nie chce, najpierw bowiem specjaliści będą musieli ustalić, ile faktycznie TVN jest warty. To natomiast na pewno trochę czasu zajmie. Również Piotr Walczak z kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci, nie chce mówić o kwotach, uważa jednak, że odszkodowanie "będzie ogromne".
Jednocześnie eksperci uważają, że taka droga dla Discovery wcale nie będzie komfortowa. - Co ważne, postępowanie arbitrażowe może się zakończyć odszkodowaniem dla Amerykanów. A zapewne woleliby oni po prostu robić w Polsce biznes, rozwijać stację, zatrudniać ludzi, płacić w Polsce podatki, tych zresztą płacą u nas bardzo dużo - opowiada Rewald.
Odszkodowanie tymczasem ma zrekompensować ewentualne straty po wejściu w życie "lex TVN". Czy więc mówienie o arbitrażu przez Discovery oznacza, że strona amerykańska godzi się z tym, że prawo ma duże szanse na wejście w życie? Roman Rewald tak tego nie widzi. Zauważa, że komunikat Discovery to ciągle zapowiedź kroków, a nie ich zastosowanie. Ekspert tłumaczy, że Amerykanie chcą, by Polacy po prostu zobaczyli, jakie mogą być konsekwencje "lex TVN".
Są jednak głosy ekspertów, że traktat z 1990, na który powołują się Amerykanie, może w niektórych miejscach być dla nich problematyczny. Jeden z aneksów daje bowiem Polsce spore pole manewru w podejściu do amerykańskich inwestycji z sektora telewizyjnego.
Piotr Walczak jednak uważa, że Polskę w arbitrażu czeka "spektakularna porażka". Adwokat wyjaśnia, że w ramach traktatu "inwestycje mają zapewnioną pełną ochronę oraz bezpieczeństwo". I podkreśla, że gdy to jest naruszane, można łatwo dosyć dowieść swoich racji.
Arbitraż ws. "lex TVN". Jak to wygląda?
Discovery na razie podkreśla, że liczy na porozumienie z polskimi władzami. Jednak jeśli do tego nie dojdzie, każda strona w ciągu dwóch miesięcy powinna wyznaczyć swojego arbitra. Czy polska strona może tu wyznaczyć kogoś związanego z władzą?
Rewald mocno podkreśla, że nie wchodzi to w grę. - To jest pewne, że żadna siła polityczna nie może wpływać na arbitrów - mówi money.pl. Zasady gry w tej sprawie są bowiem ustalone przez Komisję ONZ ds. Międzynarodowego prawa handlowego.
Takich prawników polska strona może wybierać na przykład z listy arbitrów Krajowej Izby Gospodarczej czy Konfederacji Lewiatan. Rewald więc zapewnia, że nie będzie to ani działacz partyjny, ani urzędnik państwowy.
Do arbitrów z Polski i z USA dojdzie kolejny - z kraju trzeciego. Cała trójka wyda ostateczną decyzję, lecz Rewald podkreśla, że nie stanie się to raczej szybko. Jego zdaniem miną prawdopodobnie miesiące, nim sprawa ruszy. A potem trzeba będzie czekać na decyzję kolejne miesiące, a może i lata.
Eksperci podkreślają, że wyrok arbitrażu bardzo trudno podważyć, strony mogą to zrobić właściwie tylko w sytuacji wad formalnych, na przykład w brakach w konkretnych zapisach.
Czy jednak naprawdę do arbitrażu dojdzie? - Piłka jest ciągle w grze, proces legislacyjny wciąż w toku - mówi money.pl Michał Baranowski, szef warszawskiego biura German Marshall Fund. I podkreśla, że amerykańskie władze mocno zaangażowały się w obronę TVN. Jarosław Gowin mówił nawet, że Amerykanie przygotowali "listę sankcji" na Polskę, jeśli przepis wejdzie w życie.
Przypomnijmy: "lex TVN" w atmosferze skandalu przeszedł przez Sejm, teraz więc trafi do Senatu. Jeśli i tam uzyska poparcie, potrzebny będzie jeszcze podpis prezydenta.
Czytaj też: PiS uderza w TVN, wielkie kontrakty zagrożone