Polski Lidl chce w ciągu roku zatrudnić 1300 osób, zapowiada też od marca spore podwyżki. Obejmą one zarówno nowych pracowników, jak i tych z pewnym już stażem. Jak na polski handel, to nowe stawki Lidla na pewno robią wrażenie.
A jak to wypada w porównaniu z zarobkami w Niemczech, czyli ojczyźnie Lidla? Tam pensje są kilka razy wyższe. To nie może zresztą dziwić - polskie stawki w końcu od niemieckich ciągle dzieli przepaść. Ale za zachodnią granicą pracownicy Lidla mają do tego znaczenie więcej możliwości. Lidl płaci im za naukę zawodu sprzedawcy, można z firmą nawet zrobić studia. I Lidl za to takiemu studentowi zapłaci - nawet 1800 euro miesięcznie.
Prześledziliśmy oferty pracy z niemieckich stron sieci. Na ile można więc liczyć?
Ile zarabia przeciętny sprzedawca? Sieć nie podaje stawek przy wszystkich ofertach. Zarobki są natomiast "konkurencyjne". Co to znaczy? Według serwisu Gehalt.de mediana zarobków sprzedawców w Niemczech waha się pomiędzy 1528 euro (6627 zł) a 2051 euro (to już 8895 zł) brutto.
Ale z tych ogłoszeń, przy których są podane konkretne kwoty, wyłania się obraz niemieckiego Lidla jako bardzo hojnego pracodawcy. Na przykład kierownik sklepu w zachodniej części kraju może liczyć na wynagrodzenie od 3,4 do nawet 4,3 tys. euro brutto (czyli od 14,7 do 18,6 tys. zł).
Oczywiście jeszcze lepiej wynagradzani są menedżerowie. Znaleźliśmy ogłoszenie o pracę, w którym Lidl szuka project managera przy budowie. Pensja? 5400 euro, czyli 23,4 tys. Najlepiej płatne stanowisko, które znaleźliśmy to jednak szef międzynarodowego zespołu produktowego w mieście Neckarsulm. Pensja brutto to w tym przypadku 8 tys. euro - a to ponad 34 tys. zł.
Zarobki w Lidlu. Płacą nawet za naukę
Nie tylko jednak menedżerowie mogą liczyć na dobre pieniądze. Również ci, którzy dopiero chcą się związać w siecią. Za Odrą firmy często szkolą przyszłych pracowników w ramach tzw. Ausbildung. Polega to na tym, że taka osoba jest przez dłuższy czas przyuczana do zawodu. Ma trochę zajęć teoretycznych, ale też trochę poznaje firmę i swój zawód od kuchni. Przyszłym sprzedawcom Lidl proponuje takie kształcenie przez trzy lata. Przez pierwszy rok płaci zwykle 950 euro brutto, ale na ostatnim roku wynagrodzenie zwiększa się do 1200 euro.
Z Lidlem w Niemczech można nawet zrobić studia. Firma obecnie szuka na przykład kandydatów na specjalistów ds. controllingu. Część zajęć odbywa się na uczelni Hochschule Baden-Württemberg, a część praktyczna - w biurach Lidla. Po trzech latach uczelnię opuszcza się z dyplomem licencjackim - a szanse na dobry etat w Lidlu są niemal stuprocentowe. Jakby tego było mało, to takie studia opłaca sam Lidl. Przez pierwszy rok studiowania wypłaca 1400 euro miesięcznie, a przez ostatni - 1800 (prawie 8 tys zł).
Dla studentów, którzy nie chcą jednak w przyszłości wiązać się z firmą, Lidl oferuje możliwość dorobienia do stypendium. Można na przykład wziąć "mini-job", czyli mniej więcej odpowiednik 1/4 naszego etatu. Minimalny gwarantowany zarobek dla sprzedawców na takich stanowiskach to 450 euro, a więc niemal 2 tys. zł.
Co na to polski Lidl? - Porównywanie zarobków w Polsce i w Niemczech jest błędem. Mamy zupełnie inne PKB oraz koszty życia. Warto podkreślić, że zarobki są u nas znacznie wyższe niż w innych firmach handlowych, a teraz jeszcze bardziej je podnosimy. Jedną z zalet pracy w Lidl Polska jest również szansa na rozwój zawodowy - 90 proc. awansów są to awanse wewnętrzne. Organizujemy liczne programy rozwojowe oraz stażowe jak również możliwość kariery w strukturach międzynarodowych - odpowiada Aleksandra Robaszkiewicz z działu komunikacji Lidl Polska.
- Dużo czasu poświęcamy na szkolenia oraz rozwój kompetencji pracowników. Również gwarantowana prywatna opieka zdrowotna jest naszym mocnym wyróżnikiem – dotyczy ona wszystkich pracowników, jak również ich rodzin. Gwarantujemy do tego szereg innych benefitów - m.in. stabilne zatrudnienie dzięki umowie o pracę na minimum 12 miesięcy, prywatną opiekę medyczną w placówkach Medicover, ubezpieczenie grupowe Allianz, kartę Multisport, dofinansowanie kursów języków obcych, szkolenia oraz „wyprawkę dla maluszka” czy pierwszoklasisty, paczki i bony na święta oraz wiele innych - dodaje Aleksandra Robaszkiewicz.
Czytaj też: Podliczyliśmy zarobki w różnych zawodach. Wszędzie zarabiamy kilka razy mniej niż Niemcy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl