To reforma dla 15 mln 800 tys. Polaków, dotychczasowych uczestników Otwartych Funduszy Emerytalnych. Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, w OFE Polacy zgromadzili dokładnie 134 mld zł. Na tyle wyceniane są wszystkie aktywa w Funduszach. Średnio na głowę przypada zatem 8,4 tys. zł.
Po reformie w ręce większości Polaków - choć nie bezpośrednio na konto - wróci średnio po 7,1 tys. zł. A reszta? Zasili budżet państwa jako tak zwana "opłata przekształceniowa". Mówiąc w skrócie: około 1,3 tys. zł od każdego Polaka zasili Skarb Państwa.
Z każdych 5 tys. w OFE opłata wyniesie 750 zł (4250 zł dla uczestnika OFE, 750 zł dla budżetu). Masz w OFE 10 tys. zł? Dostaniesz 8,5 tys. zł, opłata wyniesie 1,5 tys. zł. Masz 20 tys. zł - opłata wyniesie 3 tys. zł. Tych, którzy mają w OFE dziesiątki tysięcy złotych nie ma jednak zbyt wielu.
Jak wynika z informacji money.pl, wciąż jednak do rozstrzygnięcia jest kwestia daty wprowadzenia reformy. To istotne z dwóch powodów. Odpowiednie wybranie momentu przekształcenia wpływa na to, ile środków powędruje do Polaków. Jednocześnie wpływa też na to, jak cenna dla budżetu będzie opłata. I tak przekształcenie np. szczycie epidemii, gdy kurs akcji na Giełdzie Papierów Wartościowych (a od niego zależy wartość aktywów OFE) zanurkował, byłoby wart o kilkadziesiąt miliardów mniej.
I stąd nie ma jeszcze ustawy w Sejmie. Projekt pojawi się w najbliższych tygodniach. Jasne jest, że projektu nie będzie, gdy zielonego światła nie da Rada Ministrów. A ta chwilowo zajęta jest tematami politycznymi.
Poprzednio ustawa pojawiła się w maju 2019 roku, a już od stycznia 2020 roku miało nastąpić przekształcenie OFE. To 7 miesięcy. Pierwszy plan nie wypalił. Kolejny termin ustawiony był na 1 dzień czerwca tego roku. Ten był już realny. Upadł przez epidemię koronawirusa i walkę o ustawę na linii Sejm - Senat. Powrotu do starego projektu nie ma, bo zawiera nieaktualne daty. Potrzebny jest nowy.
Najprawdopodobniej termin zostanie przeniesiony dokładnie o rok - na dzień 1 czerwca 2021 roku.
Warto zauważyć, jak bardzo stopniała kwota, która wróci do statystycznego Polaka. Jeszcze w ubiegłym roku, gdy pomysły na reformę się pojawiały, było to średnio ponad 10 tys. zł. Z tej kwoty budżet brałby 1,5 tys. zł. Aktywa w OFE zmalały, więc budżet musi się zadowolić kwotą o kilkaset złotych mniejszą. I Polacy również.
Stan konta OFE: | Opłata przekształceniowa: | Transfer na IKE: |
---|---|---|
1000 zł | 150 zł | 850 zł |
2000 zł | 300 zł | 1700 zł |
3000 zł | 450 zł | 2650 zł |
4000 zł | 600 zł | 3400 zł |
5000 zł | 750 zł | 4250 zł |
6000 zł | 900 zł | 5100 zł |
7000 zł | 1050 zł | 5950 zł |
8000 zł | 1200 zł | 6800 zł |
9000 zł | 1350 zł | 7650 zł |
Opłata bez zmian
Jak informowaliśmy w money.pl, rząd pomimo odsunięcia reformy Otwartych Funduszy Emerytalnych nie planuje zmienić wysokości opłaty. Było i będzie to 15 proc. W rozmowie z money.pl potwierdza to Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej. To w tej chwili jej resort odpowiada za reformę.
- Zmiany, które wprowadzamy do ustawy o ustawy o Otwartych Funduszach Emerytalnych dotyczą tylko i wyłącznie terminów. Nie chcemy wprowadzać innych - zapewnia.
Jedno jest pewne - premier Mateusz Morawiecki z likwidacji OFE nie zrezygnował. To oznacza, że już w przyszłym roku Polacy będą musieli decydować, co zrobić z oszczędnościami. Reforma OFE sprowadza się do dwóch opcji. Każda dość znacznie wpływa na to, co się stanie z pieniędzmi. Na wybór będą znów dwa miesiące, od momentu wejścia w życie ustawy.
- Reforma OFE jest potrzebna, konieczne jest jednak przeprowadzenie jej w bezpieczny sposób. Wymaga to nie tylko odpowiednich rozwiązań, ale również stabilnej sytuacji pandemicznej i ekonomicznej. Termin przeprowadzenia reformy powinien być dobrany szczególnie ostrożnie - tłumaczy Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Same towarzystwa sugerują, że reforma nie powinna ruszyć szybciej niż w II połowie przyszłego roku.
Co się stanie z pieniędzmi?
W wariancie podstawowym środki z Otwartych Funduszy Emerytalnych trafią na Indywidualne Konta Emerytalne (produkty już dostępne na rynku). Stanie się to bez żadnego wniosku, bez wizyty w urzędzie. Środki przekształcone w IKE będą w całości prywatne - a to oznacza, że są też dziedziczne.
W takim układzie w momencie przekształcenia zostanie pobrana wspomniana już opłata 15 proc.
Jest też druga opcja. Każdy uczestnik OFE będzie miał prawo do złożenia deklaracji i przeniesienia środków na indywidualne konto w ZUS. Trafią tam, gdzie już są nasze środki emerytalne.
Co ważne, to sposób na odłożenie opłaty w czasie. W momencie przekształcenia nikt nie pobierze 15 proc. wartości środków. Będzie trzeba jednak opłacić podatek dochodowy w momencie, gdy środki będą wypłacane wraz z emeryturą. Może to być 17 proc. lub 32 proc. (dla osób znajdujących się w II progu podatkowym).
Pieniądze przekazane z OFE do ZUS, w przeciwieństwie do tych, które trafią do IKE, nie będą podlegały dziedziczeniu.
Środki zgromadzone w IKE będą mogły być wypłacone przez oszczędzającego lub spadkobierców w całości bądź w częściach bez dodatkowych opłat czy podatków. Co ważne, możliwe to będzie dopiero po osiągnięciu wieku emerytalnego. Stąd właśnie "zwrot pieniędzy", o których mówią politycy jest znacznie odsunięty w czasie. Środków zgromadzonych w ZUS wypłacić nie będzie można.
Różnica jest jednak jeszcze jedna - środki przekazane na Indywidualne Konta Emerytalne są inwestowane. A to oznacza, że (jak każda inwestycja) podlegają ryzyku.