W 2017 roku w Polsce zamkniętych zostało 26 stałych targowisk. Na przestrzeni ostatnich 10 lat ubyło ich aż 110. Prognozy nie wyglądają obiecująco: władze miast coraz częściej dochodzą do wniosku, że są niepotrzebne – zamykają bazary lub decydują się na zastąpienie ich bardziej rentownymi przedsięwzięciami.
Gdzie się podziały tamte bazary
Warszawa zawrzała, gdy władze miasta postanowiły położyć na szali los targu Banacha. Jego miejsce ma zostać zajęte przez tzw. TBS, czyli budynek z mieszkaniami do wynajęcia. Mimo licznych protestów, zarówno ze strony sprzedawców, jak i klientów targu, 1 sierpnia, po ponad stu latach działalności, bazar musiał zniknąć. Handlarzy przeniesiono na oddaloną o kilkaset metrów przestrzeń targową na ulicy Majewskiego.
– Próbowaliśmy protestować. Chodziliśmy do urzędu, wyszliśmy na ulicę. Myśleliśmy, że coś te starania dadzą. Usłyszeliśmy nawet deklarację, że nie będzie likwidacji, a modernizacja. Niestety, obietnice nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Platforma jedno obiecała, drugie zrobiła. Wylądowaliśmy na Majewskiego, a tutaj ludzi jest zauważalnie mniej, bo targ nie jest dobrze skomunikowany z resztą miasta – mówi pani Małgorzata, handlująca na targu "odkąd pamięta”.
Egzystencja innego warszawskiego bazaru również zawisła na włosku. Pod koniec zeszłego roku zrobiło się głośno o możliwej likwidacji targu Wolumen na Wawrzyszewie. Jak się okazało, część przestrzeni handlowej nie należy do miasta, a do spółdzielni Żoliborz, która nie jest skora do przekazania jej w ręce miasta, a wśród mieszkańców daje się słyszeć głosy o jej wykupieniu przez zewnętrznych inwestorów. Wiceburmistrz Bielan Włodzimierz Piątkowski uspokaja:
- Wolumen jest ważną częścią życia mieszkańców Bielan i na stałe wpisał się w krajobraz dzielnicy. Do projektu Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego "Wawrzyszew Nowy" przedstawiono kilka wariantów zagospodarowania tego terenu. Jako władze dzielnicy jesteśmy za zachowaniem obecnej funkcji terenu bazaru. Chcemy wykupić część targu od spółdzielni, ale niestety jest to skomplikowany proces. Jestem zdania, że bazary są częścią tożsamości, którą musimy pielęgnować - szczególnie w erze supermarketów. Nie dopuszczę do likwidacji bazaru, na pewno nie za mojej kadencji. Nie wyobrażam sobie Bielan bez Wolumenu – mówi w rozmowie z money.pl
Mieszkańcy Gdyni również stracili jedno ze swoich kulturowych miejsc. Na wiosnę tego roku zapadła bowiem decyzja o zamknięciu targowiska w Chyloni. Jak podaje portal trojmiasto.pl, powodem nie było jednak zarządzenie miasta, a decyzja samego zarządu przestrzeni handlowej.
- Z biegiem lat było coraz gorzej. Pieniądze stały się głównym powodem decyzji. Przy obecnej liczbie najemców nie mieliśmy szans, by się dłużej utrzymać. Młodzi nie garną się do handlu, a poza tym pojawia się coraz więcej dyskontów - mówił Waldemar Pyta, były prezes targowiska.
W okolicy targowiska w niedawnej przeszłości powstały markety, które przejęły część klientów. Z dwustu lokali zrobiło się pięćdziesiąt.
Decyzja o zamknięciu targowiska nie dla wszystkich była jednak oczywistym następstwem zmniejszającej się liczby handlarzy. W internetowych komentarzach przeczytać można spekulacje, jakoby likwidacja była spowodowana planowaną w okolicy inwestycją, nie problemami finansowymi – w otoczeniu placu Dworcowego, na którym znajdował się targ, od dłuższego czasu planowana była budowa węzła komunikacyjnego.
Koniec z targami?
Z ubiegłorocznego raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w żadnym województwie nie przybyło stałych targowisk. W 2017 roku zarejestrowane były w Polsce 2173 punkty – jest to spadek względem poprzedniego roku o 1,2 proc.
Przybyło za to bazarów sezonowych działających do 6 miesięcy w roku. Było ich 7194, co oznacza 3,7 proc. wzrost względem poprzedniego roku. Informacja ta nie pociesza jednak handlarzy – bazary sezonowe są tylko uzupełnieniem stałej sieci, dla sprzedawców oznacza to brak stałego miejsca pracy.
Ich rosnąca liczba związana jest z rozwijającą się w Polsce turystyką. Pojawiają się w okresie wakacyjnym, szczególnie w kurortach, ale również metropoliach w postaci modnych miejskich "marketów” czy targów rękodzieła.
Zmniejszeniu ulgły również wpływy z opłaty targowej, czyli kwoty, jaką osoby prowadzące czerpiące zyski z działalności na bazarach muszą uiścić na rzecz miasta. Minister Finansów ustala jej wartość maksymalną, ale to w gestii rady gminy leży jej ostateczna wysokość.
W skali całego kraju była to zmiana o prawie 10 procent w dół w porównaniu do poprzedniego roku. Jak widać na wykresie, malejący trend utrzymuje się praktycznie od samego początku prowadzenia statystyk, ale od roku 2015 zaczął gwałtownie spadać. Powodem okazuje się nie tyle zmniejszająca się liczba bazarów, ile rezygnacja z poboru opłat przez niektóre miasta – na przykład Wrocław czy Warszawę – oraz niedawna zmiana ustawy stanowiąca, że opłata targowa nie może być pobierana od osób, które płacą już podatek od nieruchomości.
Przyszłość targów w ciemnych barwach?
64,4 miliony złotych – to kwota, jaką winni są właściciele straganów bankom oraz partnerom biznesowym. Przez rok wzrosły o 22 proc.
- Udział niesolidnych firm w sektorze handlowym zwiększył się z 5,4 proc. do 5,8 proc., więc na tym tle handel targowy, gdzie odsetek niesolidnych płatników wynosi 2,5 proc., prezentuje się bardzo dobrze – możemy przeczytać w komunikacie BIG InfoMonitor.
Jednak nie znaczy to wcale, że handlarze bazarowi się nie zadłużają.
- Większość przedsiębiorców mówi, że łączy finanse firmowe z prywatnymi. W przypadku handlu targowego z pewnością jest podobnie i niejeden kredyt zaciągnięty na gospodarstwo domowe służy rozwojowi biznesu. Z danych BIK wynika, że właściciele targowych biznesów, jako osoby prywatne, mają na koncie większe kredyty - ponad 306 mln zł, niż jako przedsiębiorcy - prawie 197 mln zł – tłumaczy Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl