Wyliczenia Zrzeszenia Międzynarodowego Transportu Lotniczego (IATA) opisuje Polska Agencja Prasowa.
Zdaniem ekspertów koronawirus może spowodować spadek obrotów branży lotniczej o 29,3 mld dolarów. Pierwotnie organizacja zakładała, że na całym świecie wszystkie linie zarobią ponad 870 mld dolarów. Liczba pasażerów natomiast wynieść około 4,7 mld.
- Szacujemy, że globalny ruch zostanie zmniejszony o 4,7 proc. przez wirusa, co może z nadwyżką zrównoważyć przewidywany wcześniej wzrost i spowodować pierwszy ogólny spadek popytu od czasu globalnego kryzysu finansowego z lat 2008-2009. Ten scenariusz przełożyłby się na utracone przychody linii lotniczych w wysokości 29,3 mld dol. - mówi dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac, cytowany przez PAP.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Zdecydowanie najwięcej stracą linie chińskie i powiązane z azjatyckim rynkiem. One mają odpowiadać za 27,8 mld dolarów strat. Nic dziwnego, bo pierwotne prognozy zakładały, że popyt na ich usługo wzrośnie o ponad 4 proc. Teraz zakłada się spadek o 13 proc.
Przewoźnicy z Europy i innych kontynentów będą "do tyłu" znacznie mniej. Ich straty IATA oszacowała na około 1,5 mld dolarów. Tu popyt zmaleje tylko na trasach do Chin i okolic.
Skąd te szacunki? Z doświadczenia, czyli z czasów epidemii SARS. Wówczas spowodowała ona spadek operacji lotniczych o ponad 5 proc.
- To trudny czas dla globalnego przemysłu transportu lotniczego. Priorytetem jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Czeka nas ciężki rok - powiedział de Juniac.
Przypomnijmy, że właśnie z powodu koronawirusa PLL LOT wstrzymał połączenia do Pekinu przynajmniej do końca marca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl