Ujawniony przez "Gazetę Wyborczą" list Marka Falenty do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego trafił na Nowogrodzką. Nikt się jednak nim nie zajął. "Listowi nie nadano dalszego biegu. Nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści" - wyjaśnia rzeczniczka partii Anita Czerwińska.
List został napisany w pierwszych dniach lutego, zbiega się to z prawdopodobną datą ucieczki Falenty do Hiszpanii. Przypomnijmy, za aferę podsłuchową biznesmen został skazany na 2,5 roku bezwzględnego więzienia. "Panie prezesie, jest mi bardzo przykro. Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Taka była obietnica panów z CBA" - napisał Marek Falenta do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, treść listu ujawniła "Wyborcza".
Falenta dodaje, że dzięki nagraniom PO straciło władzę, a udało się to dzięki współpracy z specsłużbami. Co więcej, biznesmen w liście wymieniał nazwiska, w tym dziennikarzy obecnie związanych z TVP i "Gazetą Polską". Trzy razy pada nazwisko Cezarego Gmyza, w innym liście (z kwietnia, adresowanym do prezydenta Andrzeja Dudy, który Marek Falenta napisał już z hiszpańskiego aresztu, a jego treść publikowała "Rzeczpospolita") pada nazwisko Piotra Nisztora.
Co więcej, jak podaje "GW" Falenta twierdzi, że Gmyz był współpracownikiem CBA. Co byłoby niezgodne z prawem, na taką współpracę musiałby zgodzić się premier.
"W tajnej bazie operacyjnej CBA w okolicach Płocka uzgodniłem, że przekażę cały pozyskany materiał. Przekazanie nastąpiło poprzez wprowadzenie informacji z nagrań do systemu operacyjnego CBA, a potem fizycznie przez współpracującego z CBA dziennikarza Cezarego Gmyza".
Falenta w liście zaświadczył też, że Gmyz był jego "współkombatantem w walce o odbicie Polski z rąk przestępców", padło też sformułowanie, że Gmyz może zaświadczyć, że Falenta "nie wahał się ani chwili".
Obecny korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz odpowiedział na te informacje na swoim Twitterze. "Wszelkie fałszywe informacje dotyczące rzekomej niejawnej współpracy ze służbami specjalnymi spotykały i spotykać się będą ze stanowczą reakcją na drodze prawnej. Z powodu podobnych pomówień z przeszłości poddałem się autolustracji na drodze sądowej, a w chwili obecnej toczy się sprawa o naruszenie dóbr osobistych przez pomówienie mnie o niejawną współpracę ze służbami III RP" - czytamy we wpisie.
Później dziennikarz napisał jeszcze: "Informuję, że poleciłem reprezentującej mnie kancelarii adwokackiej sporządzenie pierwszego pozwu w sprawie naruszenia moich dóbr osobistych poprzez rozpowszechnienia informacji o mojej rzekomej tajnej współpracy z CBA".
W swoim artykule "Gazeta Wyborcza" zarzuciła też CBA, że to nie odpowiedziało na pytania o wspłópracę z Gmyzem i Nisztorem. Centralne Biuro Antykorupcyjne odniosło się do tego na Twitterze, zamieszczając maila przesłanego gazecie. "Manipulacja" - czytamy we wpisie Biura.
Warszawski Sąd Okręgowy w 2016 r. skazał Marka Falentę na 2,5 roku więzienia za zorganizowanie nielegalnych podsłuchów polityków PO-PSL w kilku restauracjach. Publikacja nagrań w dużym stopniu przyczyniła się do wygrania wyborów prezydenckich i parlamentarnych przez PiS.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w Sądzie Najwyższym rozpatrywana będzie jeszcze kasacja od wyroku 2,5 lat więzienia dla biznesmena Marka Falenty. Termin kasacji zostanie wyznaczony po powrocie akt z Sądu Okręgowego w Warszawie, do którego zostały wypożyczone.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl