Na razie na przeprowadzkę z Galerii Krosno do namiotów na pobliskim placu zdecydowały się cztery sklepy. Jak jednak nieoficjalnie słyszymy od przedsiębiorców z tego miasta, niebawem chcą dołączyć kolejni.
Do namiotów przeniosły się sklepy znanych marek odzieżowych. - Ten okres to wymiana asortymentu. Przedsiębiorcy mieli na sprzedaż zimowe artykuły, na przykład płaszcze i kożuchy. Teraz mogą to sprzedaż na wyprzedażach, ale potem byłoby już to trudne - wyjaśnia money.pl Artur Janas z Galerii Krosno.
Jak dodaje Janas, otwarcia sklepów domagali się też sami klienci. - To sezon świąteczny, a klienci przecież mają prawo dokonać zwrotów. Były sytuacje, że chcieli zwrócić nietrafione prezenty. Gdyby nie namioty, nie mogliby tego zrobić - dodaje w rozmowie z money.pl Janas.
"Zakupy trzeba zrobić"
- Nie mówiąc już o tym, że przecież trzeba zrobić czasem zakupy, na przykład jak dziecko z butów wyrośnie - mówi. Jak mówi, "zainteresowanie klientów jest spore". A ta popularność "namiotowych" sklepów zachęca innych najemców galerii.
Jak zaznacza Janas, galeria nie zachęca nikogo do zakładania swoich sklepów w namiotach. - Wydajemy tylko zgodę na wynajem powierzchni przed budynkiem. Najemca natomiast na własny koszt organizuje sobie namiot oraz całą logistykę - wyjaśnia. Galeria Krosno podkreśla też, że pomysł na zorganizowanie sklepów w namiotach wyszedł od samych najemców.
Przedsiębiorcy omijają rządowe wytyczne, choć to ryzykowne
Lockdown w Polsce obowiązuje od 27 kwietnia i jest związany z wysoką liczbą zakażeń oraz niezwykle trudną sytuacją w służbie zdrowia.
O przetrwanie jednak również walczą przedsiębiorcy - i nierzadko decydują się na omijanie rządowych obostrzeń.
Działa na przykład "podziemie weselne", co w programie "Newsroom" przyznał nawet rzecznik policji insp. Mariusz Ciarka. - To są jednak raczej przyjęcia w bardzo małym gronie - podkreślał.
Przyjmują też często fryzjerki czy kosmetyczki. Niedawno internet podbiło zdjęcie "plenerowego fryzjera". Na skorzystanie z takiej oferty miał zdecydować się klient, który bardzo chciał się obciąć przed świętami wielkanocnymi.
Wytyczne rządu zresztą przedsiębiorcy omijają od wielu miesięcy, również podczas poprzednich lockdownów. Wielokrotnie pisaliśmy o restauracjach, które podpisują umowy ze swoimi klientami na "testowanie potraw" czy o klubach fitness, organizujących "zawody sportowe".
Służby jednak przypominają, że takie podejście może być dla przedsiębiorców ryzykowne. Policja może skontrolować taki obiekt i zawiadomić służby sanitarne. Te mogą nałożyć wysokie kary za nieprzestrzeganie przepisów, które wynoszą od 5 do nawet 30 tys. zł.
Jak słyszymy w Krośnie, na razie nie było kontroli namiotowych sklepów. Zgodnie z rządowymi wytycznymi, sklepy poza galeriami mogą działać - o ile ich powierzchnia nie przekracza 2 tys. metrów kwadratowych.
Czytaj też: Koronawirus. Pacjenci z Polski potrzebują wody, bielizny i ubrań. Niemcy organizują zbiórki