Jak wyliczają przedstawiciele branży, lockdowny kosztowały sektor 127 milionów złotych dziennie. Łącznie daje to około 4 miliardy złotych.
Teraz przedsiębiorcy działający w tym sektorze wykorzystują koniunkturę i pracują w pocie czoła, aby nadrobić straty wywołane przez zamrożenie gospodarki. Specjaliści jednak już nerwowo zerkają na jesień, zwłaszcza wobec podnoszonych informacji o prawdopodobnej IV fali pandemii i ewentualnego lockdownu.
- W tym sezonie klienci przychodzą częściej niż przed rokiem. Oswoili się już z nowymi realiami, czują się w salonach bezpiecznie, a samoocena i poczucie własnej wartości są nam wszystkim potrzebne - ocenia Michał Łenczyński, lider Beauty Razem zrzeszającego około 60 tysięcy specjalistów branży fryzjerskiej i kosmetycznej.
Michał Łenczyński jednak obawia się, że wkrótce "dobra passa" się skończy. Wysoki poziom niepewności czują zarówno specjaliści, jak i klienci. Sen z powiek sektorowi spędza szczególnie widmo IV fali pandemii.
- Po dwóch mocnych kryzysach jesteśmy bardziej doświadczeni i staramy się przygotować na jesień. Znaczna część branży stara się wykorzystać ten sezon, spłacić długi, odłożyć trochę pieniędzy - wyjaśnia przedstawiciel branży.
Przypomniał też, że w zeszłym sezonie branża przygotowała wytyczne sanitarne w porozumieniu z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii, które - w ocenie Michała Łenczyńskiego - czyniły je najbezpieczniejszymi placówkami świadczącymi usługi.
- Nie istnieją żadne źródło badań, z którego mogłoby wynikać, że salony kosmetyczne czy fryzjerskie miałyby być mniej bezpieczne niż sklepy - podkreśla rozmówca PAP. - Nie istnieje możliwość strzyżenia w formie teleporady - dodaje.
Sprawdź: To już ostatni dzwonek przed wejściem ważnych zmian. Przedsiębiorcy zapłacą po kilka tys. zł
Z Indeksu Koniunktury w Branży Beauty wynika, że obrót z lipca 2021 roku w stosunku do lipca 2020 roku był znacznie lepszy u 73,5 proc. przedstawicieli branży. Porównywalny - dla 4,25 proc., trochę gorszy - dla 1,38 proc. a znacznie gorszy - dla 2,13 proc.
- Branża chce pracować i nie da się łatwo zamknąć. Spodziewamy się olbrzymiej presji klientów, żeby salony były otwarte - przekonuje Michał Łenczyński.