Od soboty w całym kraju wprowadzona została tzw. żółta strefa. Do tego dochodzą powiaty w strefie czerwonej, gdzie obowiązują jeszcze ostrzejsze restrykcje.
Czy nowe ograniczenia odbiją się na gospodarce? Daleko jeszcze do lockdownu z wiosny, ale przedsiębiorcy żyją w niepokoju.
Zdaniem ekonomistów Banku Pekao poważne skutki może przynieść samoograniczanie się obywateli. Narażone są zwłaszcza takie branże jak: gastronomia, rozrywka, podróże, być może również zakupy stacjonarne.
Pierwsze sygnały "lockdownu psychologicznego" widać w danych o wydatkach kartowych klientów Banku Pekao. W październiku wydatki w restauracjach wyraźnie spadły i odstają od wzorca sezonowego, czyli od tego, jak konsumenci zachowywali się w ubiegłych latach.
To złe wieści dla restauracji i hoteli, które nie mogą odrobić strat spowodowanych pandemią. Coraz mocniej odbija się to na ich zadłużeniu. Według najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów zaległości hoteli, restauracji i firm cateringowych wynoszą już blisko 281 mln zł. Przed pandemią, w lutym, było to nieco ponad 213 mln zł, a więc o 68 mln zł mniej.
W danych o wydatkach klientów Pekao widać też słabszy wynik sprzedaży odzieży i obuwia. Za to sprzedaż mebli, RTV i AGD trzyma się mocno.
Jeśli przyjrzymy się danym zbiorczym, a nie w podziale na poszczególne branże, również widać wyraźne pogorszenie. Poniższy wykres przedstawia średnie miesięczne odchylenie wydatków kartowych klientów banku od normalnego wzorca sezonowego. Po fatalnym kwietniu i kiepskim maju, w miesiącach letnich obserwowaliśmy poprawę (odchylenie było mniejsze). Jednak w pierwszej dekadzie października przyniosła spadek wydatków.
Zadyszkę konsumentów widać było już w danych transakcyjnych mBanku za wrzesień. Ekonomiści mBanku również zwracają uwagę, że istotniejszy od samych ograniczeń wprowadzonych w październiku może być efekt pośredni. Kluczowe będzie to, w jaki sposób konsumenci i firmy zareagują na to, co się dzieje.
- Już w ostatnich danych GUS o koniunkturze widać było, że optymizm zaczynał się psuć i można śmiało zakładać, że popsuje się jeszcze bardziej. Wyczerpały się dodatki, które dostawali konsumenci, a do tego, wraz ze wzrostem zakażeń, wraca niepewność - napisali.
Co więcej, w okres zwiększonych zachorowań wchodzimy ze spadkiem w wydatkach konsumenta, które w obecnych warunkach mogą się jeszcze pogłębić. Jak widać na wykresie poniżej, z danych transakcyjnych mBanku wynika, że wydatki konsumentów zarówno na usługi, jak i na towary były we wrześniu mniejsze niż w lipcu i sierpniu.
Zdaniem ekonomistów Credit Agricole, w kontekście najbliższych tygodni kluczowe będą tendencje w zakresie wydatków na usługi, które wiążą się z podwyższonym ryzykiem zakażenia koronawirusem.
Z jednej strony będą one pod wpływem obostrzeń wprowadzonych przez rząd (np. minimalna odległość pomiędzy klientami, limity dotyczące maksymalnego obłożenia obiektów). Z drugiej strony ekonomiści oczekują, że w warunkach rosnącej liczby nowych przypadków zachorowań na COVID-19 popyt ze strony gospodarstw również ulegnie osłabieniu z uwagi na obawę przed zakażeniem. Wśród takich usług można wymienić branżę gastronomiczną, rozrywkową oraz hotelarską.
Ekonomiści Credit Agricole uważają, że wraz z oczekiwanym przez nich pogorszeniem nastrojów konsumenckich oraz rozprzestrzeniającą się epidemią, wartość obrotów we wspomnianych branżach usługowych będzie się zmniejszać, a potencjał do dalszego wzrostu sprzedaży detalicznej i konsumpcji jest ograniczony.