Nie będzie rozdawania pieniędzy firmom na zasadzie tzw. 'helikopter money', zaznacza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Tadeusz Kościński, minister finansów. Podkreśla, że jeśli będzie potrzeba, rząd rozważy kolejne wsparcie firm.
- Ale musi to być operacja wykonana z chirurgiczną precyzją. Tak byśmy dokładnie wiedzieli, gdzie to wsparcie idzie i jakie ma przynieść efekty. Nie jest sztuką dać pieniądze na miesiąc czy dwa. Pytanie, czy to kogoś uratuje? Nasze działania powinny przynosić długoterminowy efekt - podkreślił szef resortu.
Jak dodał nie jest rolą ministerstwa finansów decydowanie o tarczach, ale zabezpieczenie odpowiedniego finansowania dla programów rządowych przy zachowaniu "zdrowia" finansów publicznych.
Przekonuje, że na razie sytuacja gospodarki i finansów państwa jest "w miarę dobra". - Patrząc przez pryzmat dochodów budżetowych nie widać na razie sygnałów, by w gospodarce działo się coś bardzo złego - podkreślił dodając, że choćby wpływy podatkowe w ostatnich miesiącach są na plusie w porównaniu z odpowiednimi miesiącami rok wcześniej.
Jak zaznaczył w rozmowie z "Rz", jeśli pandemia będzie się rozwijać, wzrosną zachorowania, "liczby będą bardzo wysokie", to będzie miało to poważny wpływ na gospodarkę. Ale podkreślił również, że liczy, że uda się uniknąć kolejnego zamrożenia gospodarki.-
- Lockdown mocno uderza nie tylko w gospodarkę, ale też w psychikę społeczeństwa. Jeśli nie będzie znaczącego wzrostu zakażeń, trudno byłoby przekonać społeczeństwo do konieczności takiego radykalnego ruchu jak ogólnokrajowy lockdown - wyjaśniał szef resortu finansów.