W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że w najbliższych dniach wiążące decyzje nie zapadną. Jak mówił, w tej kwestii powinniśmy "dać sobie czas do poniedziałku".
W grze jednak wciąż zostaje narodowa kwarantanna, która ma wejść w życie, gdy liczba wykrytych przypadków na 100 tysięcy mieszkańców przekroczy 70. Mowa tu o średniej 7-dniowej.
Jak jednak donosi "Gazeta Wyborcza", w rządzie już kiełkuje pomysł, jak miałaby wyglądać taka narodowa kwarantanna.
Na początek mają wejść w życie obostrzenia dotyczące kontaktów towarzyskich Polaków. Zdaniem rządu to właśnie tam jest największe ryzyko zakażenia, w pracy bowiem reżim sanitarny zazwyczaj jest zachowany.
Dopiero w dalszej kolejności w grę wchodzą ograniczenia niektórych gałęzi gospodarki. Jak jednak utrzymuje "Wyborcza", nie wszystkie branże mają powód do obaw.
Wicepremier Gowin naciska bowiem, by obostrzenia nie obejmowały tych sektorów, które są kluczowe choćby dla naszego eksportu. Wyłączone spod obostrzeń miałyby więc zostać: motoryzacja, sprzedaż RTV i AGD, transport i logistyka oraz handel: zarówno spożywczy jak i kosmetyki.