Loty samolotów 737 MAX wstrzymano w marcu 2019 roku, po drugiej w ciągu kilku miesięcy katastrofie tego modelu.
Uziemienie wadliwych samolotów przynosi straty przewoźnikom na całym świecie. Zwłaszcza tym, którzy w ostatnim czasie kupili maszyny 737 MAX.
Jak pisze "New York Times", podczas grudniowego audytu, zleconego przez amerykański amerykański nadzór lotniczy, w maszynach wykryto kolejną usterkę. A to oznacza, że boeingi 737 MAX nie będą latać jeszcze przez rok.
Zobacz także: Kłopoty z bagażem
W chwili uziemienia LOT miał pięć maszyn 737 MAX. Zamówionych było kolejnych 15. Linie mają problem z otwieraniem nowych połączeń, a żeby obsłużyć te już otwarte, muszą wypożyczać samoloty.
W tej chwili przewoźnik wynajmuje trzy boeingi 737-800, jednego 737-700, jednego airbusa A320 i trzy mniejsze embraery E195.
Oficjalnie o stratach z tytułu uziemienia samolotów linie mówią mało i niechętnie. Jednak według nieoficjalnych informacji, straty już sięgnęły pół miliarda złotych.
- Z moich informacji wynika, że LOT wylicza swoje straty na co najmniej 500 mln zł. W to wchodzą nie tylko koszty wynajęcia maszyn zastępczych, ale także utracone korzyści, do których doszło przez to, że nie dostarczono zamówionych samolotów - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Adrian Furgalski z z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
LOT na razie nie potwierdza, czy zgłosił się do producenta samolotów o wyrównanie strat.
W sprawie rekompensat z Boeingiem dogadały się za to linie Southwest Airlines, które na uziemieniu 737 MAX miały stracić 830 mln dolarów. Poufne porozumienie z koncernem osiągnęły też American Airlines, a linie lotnicze TUI przedstawiły producentowi wyliczenia na 239 mln euro.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl