"To chyba głupawy żart?" - pyta jeden z użytkowników Twittera.
"Pozostawimy to bez komentarza… skoro najważniejsze jest to, że jeśli piloci nie wykonają procedury odejścia na drugi krąg, to nie dostaną pudełeczka czekoladek…" - można przeczytać na profilu "Dramat w LOT", prowadzonym przez pracowników PLL LOT i związkowców.
"Dear Flight Crew Member, your professionalism and contribution to safety has been greatly appreciated. Thank you for Going Around" - głosi napis w języku angielskim na firmowym pudełku czekoladek z logo PLL LOT. W prostym tłumaczeniu oznacza on: Drogi członku załogi, twój profesjonalizm i zaangażowanie w bezpieczeństwo są przez nas bardzo doceniane. Dziękujemy za odejście na drugi krąg (w anglojęzycznej nomenklaturze lotniczej to właśnie: Going around).
LOT odpowiada: to element promowania kultury bezpieczeństwa
Akcja ta jest elementem promowania kultury bezpieczeństwa. W ten symboliczny sposób chcemy wskazać, że wykonanie odejścia na drugi krąg, mimo związanych z tym kosztów, nie powoduje żadnej presji na załogi lotnicze. Zapewnienie bezpieczeństwa jest celem absolutnie nadrzędnym, zwłaszcza w okresie pandemii, gdy piloci są wznawiani do pracy po przerwie i rośnie liczba wykonywanych operacji - podkreśla Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT, w odpowiedzi na pytania money.pl.
Wątek akcji pojawił się też na forum pilotów PPRuNe (Professional Pilotes Rumour Network), gdzie spotkał się z pozytywnym odzewem.
"Słyszałem, że SAS robił coś podobnego: butelka wina za każde odejście na drugi krąg. Może ktoś może to potwierdzić. Uważam, że to świetny pomysł. Nikt nie będzie robił odejścia na drugi krąg frywolnie, ale jeśli podejście staje się niepewne, odejście na drugi krąg prawie zawsze będzie bezpieczniejszą opcją. Kierownictwo powinno do tego zachęcać, a to jest jeden ze sposobów, aby to pokazać" - pisze użytkownik Mariner, obecny na forum od września 2001 r., autor 77 postów od tamtego czasu.
"To sprytny sposób, aby dać pilotom do zrozumienia, że firma nie zabrania im odchodzić na drugi krąg, jeśli uznają to za konieczne. Mały przedmiot jest oczywiście o wiele, wiele tańszy niż pogięty płatowiec, lub gorzej" - ocenia ShyTorque, aktywna na forum od 2000 r., autorka ponad 13,4 tys. postów.
Odejście na drugi krąg. "Próby lądowania na siłę kończą się zwykle tak samo"
Odejście na drugi krąg to przerwanie lądowania samolotu, będącego na końcowej ścieżce podejścia do pasa lotniska. Procedura ta może zostać wykonana albo na polecenie kontrolera ruchu lotniczego albo decyzją pilota. Samolot ponownie wznosi się i wykonuje krąg, po pewnym czasie podchodząc do lądowania jeszcze raz. Dzieje się tak m.in. w sytuacji stwierdzenia, że pas startowy jest zajęty, niesprzyjających warunków atmosferycznych albo gdy nie udało się ustabilizować samolotu pod względem prędkości, tempa zniżania, wysokości podejścia. To bowiem może grozić twardym lądowaniem... albo katastrofą.
Nie jest tajemnicą, że piloci linii lotniczych czują presję zarówno na punktualność, jak i obniżanie kosztów rejsów. A odejście na drugi krąg jest również związane z dodatkowymi kosztami (choćby zużycia paliwa) czy niższą punktualnością.
Michał Fiszer, major rezerwy, pilot i ekspert lotniczy, w artykule dla "Polityki" w lutym 2020 r. wyliczał największe katastrofy związane właśnie z brakiem decyzji o odejściu na drugi krąg. To m.in. katastrofa Tu-134A jugosłowiańskich linii Aviogenex, który rozbił się 23 maja 1971 r. w chorwackiej Rijece. Zginęło 78 osób. Albo DC-8-63 linii Air Canada, który rozbił się w Toronto 5 lipca 1970 r. Zginęło 109 osób.
Wniosek jest jeden – w lotnictwie liczą się solidność i odpowiedzialność. Próby lądowania na siłę, obejścia procedur i w ogóle "powietrzna partyzantka" kończą się zwykle tak samo. Niekiedy tragicznie - pisał mjr rez. dr inż. Michał Fiszer w artykule.