W rejonie Cieśniny Ormuz i Zatoki Omańskiej doszło ostatnio do groźnych incydentów, które mocno zaogniły i tak złe relacje Waszyngtonu z Teheranem. W czwartek został tam zestrzelony amerykański dron - według Iranu wleciał on już w przestrzeń powietrzną tego kraju, natomiast 13 czerwca doszło tam do ataku na dwa tankowce.
W piątek Donald Trump stwierdził nawet, że w ostatniej chwili odwołał atak na obiekty w Iranie.
"Bezpieczeństwo jest priorytetem dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Uważnie obserwujemy sytuację na świecie i bezzwłocznie na nią reagujemy" - napisał LOT w komunikacie, uzasadniając swoją decyzję. Teraz samoloty do i z Singapuru mają lecieć inną drogą, co przełoży się na wydłużenie czasu przelotu o kilkadziesiąt minut.
"Decyzja o powrocie na dotychczas wykorzystywaną trasę przelotów z Warszawy do Singapuru zostanie podjęta wówczas, gdy będziemy mieli stuprocentową gwarancję bezpieczeństwa realizacji tych operacji" - poinformował też LOT.
Nie tylko polski przewoźnik zmienia trasy lotów nad tym regionem. Jak przypomina PAP, już w czwartek Amerykańska Administracja Lotnictwa zakazała amerykańskim przewoźnikom lotniczym lotów nad Cieśniną Ormuz i Zatoką Omańską.
Takie same decyzje podjęły Qantas Airways, KLM, Lufthansa i British Airways.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl