"Urzędowa" inauguracja działalności Portu Lotniczego Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. już w najbliższy czwartek. Pierwszy rozkładowy rejs wyląduje tam tydzień później - 27 kwietnia. Będzie to samolot Polskich Linii Lotniczych LOT z Paryża. I choć można się spodziewać przecięcia wstęgi i powitania z pompą, to nowe lotnisko nie zaczyna z czystą kartą.
Cały czas krąży nad nim upiór przeszłości - upadłość lotniska Radom-Sadków po zaledwie kilku latach działalności. Nowy właściciel, "Porty Lotnicze S.A." (PPL), odkąd kupił bankruta, wyłożył 800 mln zł na całkowitą przebudowę. I od kilku lat przekonuje, że tym razem fiaska nie będzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radom bramą do Warszawy?
Kontrowersje wzbudziła już nowa nazwa lotniska: Warszawa-Radom. Krytycy zwracali uwagę, że w linii prostej od centrum Warszawy dzieli je blisko 100 km. Tym bardziej, że nowe lotnisko było przedstawiane jako port komplementarny dla stołecznego Lotniska Chopina. Miałoby bowiem odciążyć je, przejmując przynajmniej część ruchu tanich linii i czarterów.
Stowarzyszenie Ekonomiki Transportu na początku kwietnia zauważyło na Twitterze, że Polskie Linie Lotnicze LOT na swojej stronie internetowej opisywały lotnisko Warszawa-Radom jako "najnowszy port lotniczy w Polsce i jednocześnie znajdujący się najbliżej Warszawy". Niewiele ponad tydzień później zmieniono w opisie, że lotnisko Warszawa-Radom to "znajdujący się w pobliżu Warszawy najnowszy port lotniczy w Polsce". Pisała o tym "Gazeta Wyborcza".
Przynajmniej część branży lotniczej patrzy na lotnisko Warszawa-Radom podobnie - jak na lotnisko regionalne, a nie bramę do Warszawy. Pod koniec marca Maciej Szczechura, członek zarządu Rainbow Tours, mówił o tym w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
W naszej ocenie Radom jest potencjalnie ciekawym portem lokalnym, a nie alternatywą na dziś dla warszawiaków. Jeżeli chodzi o porty lokalne, to wiadomo, że, trzeba mieć odpowiednią skalę działania, aby w takim porcie zapełnić cały samolot - stwierdził.
W tym samym tonie wypowiadał się Ryanair, potencjalnie jeden z najważniejszych klientów radomskiego lotniska. Dotychczas ani on, ani Wizz Air, nie ogłosili, że polecą z nowego portu. - Radom nie jest dla nas bramą do Warszawy. Nikt, kto chce polecieć do Warszawy, nie poleci przez Radom - mówił w lutym Michael O'Leary, szef Ryanaira.
"Porty Lotnicze" przekonują, że radomskie lotnisko ma potencjał. - Lotnisko Warszawa-Radom ma służyć pasażerom w promieniu 100-150 kilometrów. Nie tylko Warszawie, ale i regionom okolicznym, czyli mieszkańcom województw świętokrzyskiego, lubelskiego, łódzkiego - mówi Anna Dermont, rzecznik prasowy PPL, w odpowiedzi na pytania money.pl. I dodaje, że populacja Radomia to 200 tys. mieszkańców, "czyli całkiem spory rynek".
Z Radomia bliżej do Egiptu. Ale tam nie polecimy
Czkawką radomskiemu lotnisku odbijać się będzie pamiętna wypowiedź Marka Suskiego z 2018 r. Polityk był wówczas pytany o zakup lotniska-bankruta przez państwowy PPL za 12,7 mln zł.
Z tych analiz, które były robione, wynika, że większość Polaków lata na południe Europy czy też do krajów afrykańskich. Czyli lotnisko położone na południe od Warszawy jest bardzo dogodne dla przewoźników i dla pasażerów - stwierdził.
Ale na razie z Radomia do Egiptu połączenia nie będzie. Jak poinformował w czwartek rynek-lotniczy.pl, Itaka zaprzestała w ostatnim czasie sprzedaży wyjazdów z lotniska Warszawa-Radom do Taby w Egipicie, Tivatu w Czarnogórze, na Majorkę, greckie wyspy Kretę i Kos. W zamian pojawiła się oferta lotów na Lefkadę.
"Na ten moment, siatka połączeń Itaki z radomskiego portu lotniczego zmniejszyła się o pięć kierunków. Biuro podróży wciąż oferuje wyjazdy do Albanii, Bułgarii (Warna), Francji (Paryż), Tunezji, Turcji oraz Włoch (Rzym)" - wyliczał serwis. Przy czym Paryż i Warna to miasta z rozkładowej oferty Polskich Linii Lotniczych LOT.
Narodowy przewoźnik to pierwsza linia lotnicza, która ogłosiła regularne rejsy z nowego lotniska w Radomiu. Obok stolic Włoch i Francji oraz bułgarskiej Warny, LOT poleci też do Prewezy i Tirany. Skasował za to ze swojego rozkładu regularne połączenie Radom-Kopenhaga.
Wichrowski: duża siatka połączeń z Radomia to ryzyko
Kasowanie nie tak dawno temu ogłoszonych połączeń nie dziwi Michała Wichrowskiego, współzałożyciela PMA Aviation i wykładowcy WSIiZ w Rzeszowie.
Skasowanie tras przed ich rozpoczęciem to niestety dość częsta sytuacja dla portów regionalnych, gdzie nagle pojawia się na rynku dużo podaży czarterowej - powiedział w rozmowie z money.pl.
Zwrócił uwagę, że decyzja o odbudowie radomskiego lotniska zapadała w innej rzeczywistości. 2018 rok przyniósł kolejne rekordy liczby odprawionych w Polsce pasażerów. Nikt nie spodziewał się, że za dwa lata wybuchnie pandemia COVID-19, która zmieni wszystko. I nie był to ostatni kryzys.
Aktualnie skutki pandemii, wojny w Ukrainie i inflacji nakładają się na siebie, przez co uruchomienie tak dużej siatki połączeń z Radomia od pierwszego roku wydaje się zbyt ryzykowne dla wszystkich zaangażowanych stron - podkreślił Wichrowski.
Dlatego nie przekreśla szans Radomia, mimo trudnego startu. Stawia na stopniowe rozwijanie siatki połączeń, dodawanie jednego kierunku po drugim. - Dojrzałego rynku czarterowego nie da się wykreować w jeden sezon. Touroperatorzy też patrzą na swoje działania – jeśli u jednego eksperymentalna trasa z nowego portu dobrze się sprzedaje, to wtedy konkurencja jest bardziej skłonna wejść do tego portu - ocenia.
Lotnisko dla tanich linii bez tanich linii. "Jesteśmy spokojni o przyszłość"
Przypomnijmy, że lotnisko Warszawa-Radom było zapowiadane jako port dla czarterów i tanich linii lotniczych. Na razie jednak ani Ryanair, ani Wizz Air, nie zdecydowali się na ogłoszenie tras z nowego lotniska.
Michael O'Leary na temat Radomia wielokrotnie wypowiadał się w kategoryczny sposób. Irlandzki przewoźnik ma swój bastion w położonym 40 km na północ od Warszawy porcie lotniczym Modlin. Jak na złość PPL-owi, ogłosił też nowe trasy z Lotniska Chopina.
Wizz Air w ostatnim czasie prezentuje mniej kategoryczne stanowisko. W październiku ubiegłego roku Jozsef Varadi, CEO węgierskiego przewoźnika, w rozmowie z money.pl postawił jeden warunek: rezygnacja z Lotniska Chopina nie wchodzi w grę.
Rozmawiamy z Przedsiębiorstwem Państwowym "Porty Lotnicze" o ofercie dotyczącej Radomia jako czymś dodatkowym, uzupełnieniu naszej obecności na Chopinie, a nie jej zastąpieniu. Negocjacje trwają, decyzje jeszcze nie zapadły - stwierdził.
I nic się nie zmieniło. Bo w podobnym tonie w połowie lutego dla "Rynku Lotniczego" wypowiedział się Robert Carey z Wizz Aira. Podkreślił, że Radom i Warszawa to dwa różne rynki.
- Nigdy nie podejmiemy decyzji o redukcji naszego oferowania do i z Warszawy, a także naszej pozycji na tym lotnisku. Dla nas, Radom może być możliwością uzupełnienia warszawskiej oferty. Myślę, że z punktu widzenia Wizz Aira najważniejszą rzeczą jest, aby lotnisko takie jak Radom miało odpowiednią strukturę kosztową - powiedział.
Nie można więc wykluczyć, że jest to część strategii negocjacyjnej Wizz Aira (i Ryanaira), by uzyskać jak najkorzystniejsze dla nich warunki cenowe w Radomiu. Linie lotnicze płacą m.in. za każdy start i lądowanie oraz za odprawionych pasażerów.
Na taki obrót spraw liczy nowy właściciel, czyli "Porty Lotnicze".
- Zakładamy, że dość szybko po uruchomieniu lotniska przewoźnicy przekonają się, że warto zainteresować się uruchomieniem nowych połączeń. Lotnisko jest wygodne i specjalnie tak zaprojektowane, aby było dostosowane do potrzeb przewoźników niskokosztowych. Na bieżąco prowadzimy rozmowy z różnymi partnerami, dlatego jesteśmy spokojni o przyszłość - dodaje Anna Dermont.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl