LPP uspokaja jednak, że wielkich problemów się nie spodziewa. Choć przyznaje, że rośnie właśnie zagrożenie opóźnień w niektórych dostawach. Na szczęście dla firmy, sporo towaru już zdążyło przypłynąć z Azji.
- Ponad 60 proc. kolekcji na sezon wiosna-lato już do nas do dotarła. W Chinach pozostało jeszcze ok. 15 proc. tego, co zleciliśmy do szycia i stanowi to około 10 proc. całości kolekcji - poinformował podczas konferencji prasowej Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
To jednak nie znaczy, że problemów związanych z epidemią koronawirusa nie ma. - Rośnie jednak zagrożenie opóźnienia w dostawach. Na razie czekamy, aż zakończą się urlopy związane z Nowym Rokiem w Chinach i czy pojawią się większe problemy z przemieszczaniem się pracowników - powiedział.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Jak dodał wiceprezes, spółka ma już gotowe rozwiązanie ewentualnego problemu. - Jesteśmy po rozmowach z zakładami w Turcji i w Bangladeszu i są tam jeszcze wolne moce produkcyjne - powiedział Lutkiewicz.
Według niego, około 1/3 całości produkcji LPP zlokalizowana jest w Chinach, w Europie jest to zaledwie około 10 proc.
- W Europie, podobnie jak w Polsce brakuje odpowiednich szwalni, niemniej myślę, że jest pewna jeszcze przestrzeń do wzrostu produkcji do około 15 proc. - dodał wiceprezes.
LPP zarządza markami modowymi Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay. Spółka jest notowana na GPW w Warszawie od 2001 roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl