Strata operacyjna Lufthansy wyniosła 5,5 mld euro. Jednocześnie roczne przychody spółki wyniosły 13,5 mld euro, czyli o ponad połowę (63 proc.) mniej niż w 2019 - wskazuje "Rzeczpospolita".
W ocenie prezesa grupy, Carstena Spohra, również w tym roku będzie trudno wyjść ze strat, ponieważ "sztuką będzie zarabiać w czasie, kiedy pandemia COVID-19 nadal trwa".
Właśnie z tego powodu przewoźnicy lotniczy z całego świata z nadzieją wyglądają lepszych dla siebie czasów, które mają nadejść po zakończeniu globalnej pandemii.
Zdaniem analityków Lufthansy pierwszy przejaw odwilży w biznesie lotniczym może się przydarzyć w lecie, ale tylko wówczas, gdy akcja szczepień okaże się sukcesem i rynki światowe zaczną się sukcesywnie otwierać.
"To dopiero początek walki o wyjście z zapaści. Nadzieja przyjdzie razem z latem" - wskazują eksperci niemieckiego giganta.
Lufthansa nadal planuje realizować wcześniej ustalone założenia. Tym samym spółka zamierza zakończyć bieżący rok na poziomie 40-50 proc. podaży w porównaniu z rekordowym 2019.
"To kiepska informacja, bo oznacza, że głębokie straty są nieuniknione w sytuacji, gdy przewoźnik potrzebuje operować połową podaży z 2020, aby wyjść na zero" - wskazuje "Rz".
Wśród nadziei na rychłe odbicie branży wymienia się m.in. rosnący popyt na przewozy typu cargo. W tym tonie także przedstawione są informacje o stratach i cięciach, bo pomogą w odbudowie biznesu.
Lufthansy nie ominą także cięcia ograniczające ich powietrzną flotę. Łączna liczba maszyn we flotach przewoźników z Grupy LH ma w roku 2023 wynieść 650, w porównaniu z 728 przed kryzysem.